Pogoń Szczecin - Widzew Łódź (na żywo od 20:30)
Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze (1:3)
Michal Gasparik na Słowacji był specem od wygrywania krajowego pucharu i w Polsce również podkreśla, że na tym trofeum bardzo mu zależy. Dlatego Górnik, mimo zrozumiałych zmian w składzie, od pierwszych minut starał się zdominować nisko ustawioną Lechię, która wyczekiwała okazji do kontry. Pierwsze sygnały ostrzegawcze przyszły po kwadransie, gdy Kmet uderzał zza zasłony, a Ousmane Sow z ostrego kąta, obaj świetnie zatrzymani przez Alexa Poulsena.
Gdańszczanie doczekali się swojej wymarzonej okazji, gdy wypuszczony lewą stroną Sezonienko pognał z piłką perfekcyjnie i nie gorzej odegrał przed bramkę. Tam Bohdan Wjunnyk uderzał z pierwszej, ale nie trafił w bramkę. Odpowiedź Górnika była stanowcza: w 30. minucie Poulsen ratował się wybiciem na róg przy strzale, ale z tego rogu gola stracił, gdy Rafał Janicki wyrósł jak wieżowiec do główki. Co gorsza, długi przerzut z obrony Górnika znalazł Young-Juna Goha, a ten odegrał do Sowa na drugim słupku i w dwie minuty „Trójkolorowi” uciekli na 2:0.
Zabrzanie mieli już mecz w garści, a przynajmniej tak się wydawało. Końcówka pierwszej połowy należała bowiem do Lechii, która zmniejszyła dystans w 39. minucie. Tomasz Loska nie utrzymał piłki w rękawicach po rożnym i Kurminowski wtrącił ją za linię, dając kontakt. Remis mógł się pojawić na tablicy tuż po przerwie, lecz Wjunnyk znów nie uderzył skutecznie. Trener Carver wzmocnił ofensywę – m.in. Bobckiem – i Lechia wciąż naciskała.
Spychany nisko Górnik dopiero w 78. minucie zdołał wyprowadzić cios, jednak Sow chybił. Po nim spudłował jeszcze Liseth, ale za trzecim razem się udało: Sow urwał się prawą flanką i sam wpakował piłkę przy dalszym słupku na 3:1 w 84. minucie. W ostatnie minuty Lechia weszła kolejnymi atakami, ale Loska zdołał zatrzymać Bobcka, a następnie Kapicia, utrzymując przewagę do końca.

