Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Triumfalny marsz Piasta Gliwice trwa, tym razem pokonana Korona Kielce

Michał Karaś
Arkadiusz Pyrka pozostawał bez gola aż do 23 kwietnia, teraz ma już dwie bramki
Arkadiusz Pyrka pozostawał bez gola aż do 23 kwietnia, teraz ma już dwie bramkiProfimedia
Jesienią byli w strefie spadkowej, wiosną nie przegrali żadnego z 12 ostatnich meczów. Dzięki temu, po wygranej 2:1 z Koroną Kielce, Piast Gliwice umacnia się na piątym miejscu w tabeli.

Rewelacja wiosny – tak można powiedzieć o każdym z uczestników meczu Piast-Korona. Gospodarze pozostają niepokonani od lutego, a przyjezdnym przydarzyła się w tym czasie tylko jedna porażka, za to dopiero co ograli mistrzów Polski z Częstochowy. Dodajmy do tego fakt, że nigdy w meczu Piasta Gliwice i Korony Kielce w Ekstraklasie nie było bezbramkowego remisu i pierwszy mecz 32. kolejki zapowiadał się naprawdę smakowicie. 

Żeby do laurki wystawionej obu drużynom dołożyć odrobinę goryczy, to liczba strzelanych przez nie goli nie powala na łopatki. Nie dziwi zatem, że mecz rozkręcał się stosunkowo powoli. Korona dwie z pierwszych akcji zawdzięczała stratom Michaela Ameyawa, ale też długo nie mogła przekuć ich w zagrożenie bramce Piastunek. Jedyny celny strzał w pierwszej połowie udał się Podgórskiemu w 40. minucie, po szybkiej, ale i fartownej akcji Scyzorów. 

Po stronie Piasta sytuacja wyglądała lepiej, to gospodarze nadawali rytm meczowi i szukali drogi do bramki. Efekt był jednak podobny jak w przypadku Korony: do przerwy tylko jeden groźny strzał. W 33. minucie w doskonałej sytuacji znalazł się Chrapek, trzymając piłkę siedem metrów od bramki. Zapytowski rzucił się jeszcze przed strzałem i intuicja go nie zawiodła – wyczuł zamiary strzelca, broniąc remisu do przerwy.

Po zmianie stron nie zanosiło się na szybkie otwarcie wyniku, obie drużyny lepiej spisywały się w destrukcji niż tworzeniu akcji ofensywnych. Ponownie jednak inicjatywa była po stronie Piastunek, co opłaciło się 10 minut po przerwie. Po walce w okolicach pola karnego piłka trafiła do ustawionego przed bramką Pyrki, a ten z 12 metrów posłał taką petardę pod poprzeczkę, że piłka omal nie rozerwała siatki.

Wynik został otwarty, Piast pozostawał stroną dominującą, ale (przede wszystkim!) doskonale zorganizowaną defensywnie. Obrońcy i pomocnicy momentalnie rozbijali próby rewanżu ze strony Złocisto-Krwistych, co zaowocowało brakiem jakiegokolwiek celnego strzału przyjezdnych przez prawie całą drugą połowę.

W barwach gospodarzy za straty z pierwszej połowy doskonale zrehabilitował się za to Ameyaw, który zaskoczył Marcela Zapytowskiego potężnym wolejem tuż zza pola karnego. Przyjął klatką piersiową górną piłkę posłaną ze swojej połowy, obrócił się i huknął, wprawiając swoich kibiców w euforię. 

Była dopiero 69. minuta, ale nic nie zwiastowało powrotu kielczan do walki o punkty w meczu. W regulaminowym czasie gdy Złocisto-Krwiści faktycznie nie zdołali oddać celnego strzału, ale… tuż po wejściu w czas doliczony w końcu się udało. 

Piłka nieco szczęśliwie utrzymała się w posiadaniu Korony w polu karnym, a Marcus Godinho bez namysłu strzelił, obijając po drodze obrońcę. Piłka wsunęła się przy samym słupku, uciszając na chwilę stadion w Gliwicach. Długo trwała weryfikacja VAR (ew. spalony), a po zaliczeniu Kanadyjczyk ma pierwszego gola w Polsce, drugiego w karierze. Ostatecznie z trzech doliczonych minut zrobiło się ponad sześć, wynik już się jednak nie zmienił. 

Piast kontynuuje więc swój zwycięski marsz, nie przegrawszy już 12 spotkań z rzędu i umacniając się za plecami Lecha Poznań na piątym miejscu w tabeli. Korona z kolei musi poczekać na wynik Śląska Wrocław, by mieć pewność utrzymania ligowego bytu.

Oceny zawodników za mecz Piast-Korona
Oceny zawodników za mecz Piast-KoronaFlashscore
Statystyki meczu Piast-Korona
Statystyki meczu Piast-KoronaFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen