Piekarnia u Świątek czynna także w sobotę. Demonstracja siły Polki i awans w Madrycie

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Piekarnia u Świątek czynna także w sobotę. Demonstracja siły Polki i awans w Madrycie
Piekarnia Świątek czynna także w soboty. Demonstracja siły Polki i awans w Madrycie
Piekarnia Świątek czynna także w soboty. Demonstracja siły Polki i awans w MadrycieProfimedia
Sobotni poranek to czas, gdy wielu z nas rusza po świeże pieczywo, by uczcić początek weekendu wyjątkowym śniadaniem. Iga Świątek idealnie wpisała się w taką narrację, ponieważ w meczu trzeciej rundy turnieju WTA 1000 w Madrycie poczęstowała Soranę Cirsteę dwoma bagietkami, wygrywając 6:1, 6:1 i pewnie awansując do czwartego etapu zawodów.

Choć wynik pierwszego seta może sugerować lekkie, łatwe i przyjemne zwycięstwo Polki, rzeczywistość była nieco inna. Cirstea prezentowała naprawdę wysoki poziom, odważnie wchodziła w wymiany i nie oddawała łatwych punktów. Sęk w tym, że Świątek była dzisiaj bardzo dobrze dysponowana i forma rywalki nie robiła na niej wielkiego wrażenia, a przez to Rumunka zawsze była minimalnie z tyłu i punkty do swojego dorobku zbierała Polka. 

I wyglądało to tak, że liderka rankingu po prostu kompletowała gema za gemem. Zaczęła od przełamania Cirstei, potem łatwo wygrała swoje podanie, ponownie przełamała Rumunkę, choć tym razem przy drugim break poincie, by znowu wygrać swój serwis i po 22 minutach mieliśmy 4:0. 

Wymiany mogły jednak robić wrażenie, a Polka dwa punkty wygrała po tym, jak uciekała się do loba, który zupełnie zmieniał oblicze wymian i powodował, że to raszynianka przejmowała kontrolę i doprowadzała do zdobycia punktów. To mocno frustrowało Cirsteę, która miała świadomość, że gra naprawdę bardzo jakościowy tenis, a mimo to odbija się od ściany. 

W piątym gemie Świątek miała trzy piłki na przełamanie przy stanie 40-0. Rumunka doprowadziła jednak do równowagi, ale ostatecznie i tak musiała uznać wyższość Polki, która zbliżała się do słynnego "bajgla". Ostatecznie dość niespodziewanie liderka rankingu została przełamana i seta wygrała do jednego, więc w języku kibiców w swojej piekarni wypiekła "bagietkę". 

W drugiej odsłonie mieliśmy kontynuację wydarzeń z pierwszego seta, tylko tym razem Cirstea jedynego swojego gema wygrała na początku, a nie na końcu całej partii. Polka miała też trochę problemów z wygraniem swojego gema serwisowego na 4:1, ale ostatecznie po długiej walce to ona okazała sie solidniejsza. 

Świątek przez całe spotkanie prezentowała bardzo wysoki poziom, znajdowała kątowe zagrania, bardzo dobrze funkcjonował jej forhend, którym zdobyła kilka efektownych winnerów. Walczyć na równi z Polką w takiej dyspozycji mogłaby tylko zupełna światowa czołówa, a 30. w rankingu Cirstea do niej nie należy i mimo że wchodziła na wyżyny swoich tenisowych możliwości, nie była w stanie wiele zdziałać. 

Przy stanie 4:1 i 30-30 raszynianka wygrała piłkę, której niemal nie dało się wygrać, wyszła z głębokiej defensywy, sprostała rywalce, która była pod siatką i posłała kapitalny winner po linii. Prawdopodobnie była to piłka, która Rumunce zupełnie wybiła z głowy dalszą rywalizację. Świątek pewnie wygrała ostatni gem przy swoim serwisie i druga "bagietka" stała się faktem. 

Statystyki z meczu Świątek - Cirstea
Statystyki z meczu Świątek - CirsteaFlashscore

Tym samym liderka rankingu awansowała do czwartej rundy turnieju, w której zmierzy się z Wiktorią Azarenką lub Sarą Sorribes Tormo.