Ricky Hatton powiesił się. Taka jest rzeczywistość, epilog niezwykłego życia w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu, które zakończyło się tragicznie. Miesiąc po ogłoszeniu śmierci boksera, raport opublikowany w zeszłym tygodniu ujawnił szczegóły śmierci bohatera klasy robotniczej.
W Anglii był to szok. Hatton był bowiem kimś więcej niż sportowcem: był symbolem. Pochodzący z klasy robotniczej chłopak ze Stockport na obrzeżach Manchesteru wzniósł się z niczego na szczyt świata, zostając mistrzem świata wagi super lekkiej w 2005 roku. Jako wielki fan Manchesteru City, był wspierany przez hordę hałaśliwych kibiców, zawsze gotowych przemierzyć świat, by go dopingować i skandować, że jest tylko jeden Ricky Hatton.
Ale życie popularnej ikony ma też swoje minusy. Jego sławie towarzyszyła depresja i rosnące uzależnienie od alkoholu i kokainy. W rzeczywistości otworzył się publicznie na ten temat, pokazując swoją kruchość. Garnitur jest godny pozazdroszczenia, ale może być za duży i za ciężki.
Kiedy błękitna trumna z herbem Citizen przejechała przed nim podczas konduktu pogrzebowego ulicami Manchesteru, Wayne Rooney nie mógł powstrzymać wzruszenia. Były zawodnik United wie lepiej niż ktokolwiek inny, jak ciężkie może być przejście od chłopaka z klasy robotniczej do supergwiazdy i ikony. Niedawno mówił o tym, jak ważna była dla niego żona, gdy i on pogrążył się w alkoholizmie, przypadłości tak powszechnej wśród sportowców przesiąkniętych kulturą pubową. Obaj mężczyźni otarli się o siebie i bez wątpienia rozpoznali się w swoich oczach.
Hatton był również w narożniku Tysona Fury'ego, kolejnego niezwykłego przeznaczenia w brytyjskim sporcie. "Król Cyganów" również miał swój udział w mrocznych myślach i ekscesach wszelkiego rodzaju. Ci dwaj kolosi o glinianych nogach musieli doskonale się rozumieć, z wrażliwością, która wydaje się nie do pogodzenia w takim świecie. Ich podróże opowiadają o próbach i udrękach sławy, presji społecznej i sportu, a także o tym, że między dwoma meczami lub dwiema walkami jest życie, po prostu, i że nie jest to przerwa, ani że wszystko się zatrzymuje, jak po wyłączeniu telewizora lub odłożeniu joysticka na konsoli.
Ricky ogłosił swój powrót na ring, ostatnie starcie zaplanowano na grudzień w Dubaju. Ale czy był to lot w przyszłość, miraż lub, bardziej prozaicznie, sposób na jazdę na fali lukratywnych wystaw? Być może wszystko powyższe. Ale z pewnością byłaby to wypełniona hala po brzegi, otoczony przez fanów, którzy przypomnieliby nam, że nie ma i nigdy nie będzie drugiego Ricky'ego Hattona.