Były kierowca rajdowy u sterów FIA jest od 2021 roku, kiedy zastąpił Francuza Jeana Todta.
Według Ben Sulayema federacja w ciągu ostatnich czterech lat przeszła kompleksową reformę, która doprowadziła do poprawy zarządzania, co z kolei przełożyło się na zyski finansowe. Gdy obejmował rządy cztery lata temu, FIA miała roczną stratę w wysokości 24 milionów euro, a rok 2024 zamknęła zyskiem operacyjnym w wysokości 4,7 mln euro. Na 2025 rok prognozowany jest ok. 4,4 mln euro zysku.
Lista zarzutów wobec Emiratczyka jest jednak długa. Krytycy zarzucają mu m.in. brak przejrzystości i autokratyczne zarządzanie, co doprowadziło do odejścia z federacji wielu wysokich rangą urzędników.
"Serdecznie dziękuję wszystkim członkom FIA, którzy na mnie głosowali i po raz kolejny obdarzyli mnie zaufaniem. Pokonaliśmy wiele przeszkód, ale jesteśmy tu razem i do tego silniejsi niż kiedykolwiek" – powiedział Ben Sulayem po ogłoszeniu decyzji delegatów, choć... wyników głosowania nie podano.
We wrześniu rzucenie rękawicy Ben Sulayemowi i udział w wyborach zapowiedziała Laura Villars, która wcześniej startowała w zawodach saudyjskiej Formuły 4 oraz serii Ferrari Challenge. Jej kandydatura nie została jednak poddana pod głosowanie z powodów formalnych, gdyż nie przedstawiła pełnej listy kandydatów na wiceprezesów. Szwajcarka już wcześniej interweniowała w tej sprawie w sądzie, a teraz zapowiedziała oficjalny pozew wobec FIA.
