30-latek był niepokonany w 20 walkach przed starciem o wszystko z Nowozelandczykiem Parkerem i zaskoczył publiczność efektownym powrotem w 11. rundzie.
Mimo że przez większość pojedynku przyjmował serię ciosów, które sprawiały wrażenie, że przegrywa na punkty, Wardley raz za razem trafiał Parkera potężnymi sierpowymi, zostawiając byłego mistrza świata i faworyta przed walką bezradnego na linach. Sędzia Howard Foster nie miał wyboru i musiał zakończyć pojedynek przed czasem.
Wardley, który ma na koncie 19 nokautów w 21 walkach, w kolejnym pojedynku zmierzy się z Ołeksandrem Usykiem i powalczy o wszystkie cztery pasy mistrza świata po zdobyciu tymczasowego pasa WBO od Parkera.
"Mam do powiedzenia tylko jedno: Usyk! Usyk!" – powiedział Wardley dla DAZN. "Przez cały czas przygotowań powtarzałem, że wybraliśmy Josepha Parkera, bo wierzę, że jestem na szczycie i udowodniłem, że rzeczywiście tam jestem".
"Wielki szacunek dla Josepha Parkera, zasługuje na uznanie ze strony całego środowiska bokserskiego. Podjął wyzwanie, choć nie musiał, i wiedzieliśmy, że nie podda się łatwo. Musiałem wyczekać odpowiedni moment i w końcu udało się go pokonać".
Promotor Frank Warren dodał: "Usyk powiedział, że chce tej walki, więc do niej dojdzie. To 36-minutowy pojedynek, a wystarczy jedna sekunda, by wszystko się zmieniło".
