Notowana na 19. miejscu w światowym rankingu Kasatkina przyznała, że jest wyczerpana ciągłymi podróżami w ramach cyklu WTA, stresującym procesem uzyskania stałego pobytu w Australii i brakiem możliwości widywania się z rodzicami.
"Prawda jest taka, że doszłam do ściany i nie mogę tego kontynuować. Potrzebuję przerwy. Przerwy od monotonnej codziennej harówki w tourze, walizek, wyników, presji, tych samych twarzy (przepraszam, dziewczyny), wszystkiego, co wiąże się z tym życiem. Harmonogram jest zbyt napięty, psychicznie i emocjonalnie jestem u kresu sił i niestety nie jestem sama" – napisała Australijka na Instagramie.
Dodała, że planuje wrócić w 2026 roku "pełna energii i gotowa do działania". Przyznała też, że od dawna "nie czuła się najlepiej", a jej wyniki na korcie ucierpiały, ponieważ „ukrywała” swoje uczucia z obawy przed posądzeniem o niewdzięczność.
Liczba zawodniczek apelujących o lżejszy kalendarz rośnie
Kasatkina jest kolejną tenisistką, która przedwcześnie zakończyła sezon. Wcześniej taką samą decyzję podjęły Ukrainka Elina Switolina i Brazylijka Beatriz Haddad Maia. To dodatkowe potwierdzenie problemu przeładowanego kalendarza, o którym coraz częściej mówią zawodniczki.
"Myślę, że zawodnicy są bardziej zmęczeni. Niestety Asian Swing (azjatycka część sezonu - PAP) jest najtrudniejszy, bo czujesz, że sezon wkrótce się skończy, ale wciąż musisz się starać" - powiedziała wiceliderka światowego rankingu Iga Świątek podczas niedawnego turnieju w Pekinie, a występy w imprezach obowiązkowych nazwała "istnym szaleństwem".
Najlepsze zawodniczki są zobowiązane do udziału we wszystkich czterech turniejach Wielkiego Szlema, 10 turniejach WTA 1000 i sześciu turniejach WTA 500 zgodnie z przepisami federacji WTA. Kary za nieobecność wahają się od odjęcia punktów rankingowych po grzywny.
"Nie sądzę, żeby jakakolwiek czołowa zawodniczka była w stanie to osiągnąć... Nie da się tego pogodzić z harmonogramem" – oświadczyła Świątek, która wystąpiła we wszystkich obowiązkowych turniejach w tym roku.
