Sebastian Białecki znakomicie rozpoczął starcie z Williamsem. Polak zszedł pewnie ze swojego licznika, następnie przełamał Walijczyka i w efekcie wygrał 3:0 w legach, co dało prowadzenie 1:0 w setach. Gra Białeckiego nie imponowała, ale Walijczyk miał problemy z kończeniem legów, co wykorzystywał Sebastian.
Drugi set niestety przyniósł jedno przełamanie ze strony Williamsa i wrócił on do gry, wyrównując stan meczu.
Trzecia odsłona ułożyła się bardzo dobrze dla Polaka. Wprawdzie poziom spotkania od tego seta wzrósł zdecydowanie, to Białeckiemu udało się utrzymywać swój licznik i w efekcie wygrać partię 3:2. Jednak Walijczyk zdecydowanie się rozkręcał, nie mylił się na kończących wartościach i nawet zamknął lega, mając 154 punkty w tarczy, czym zaimponował publiczności. Jednak Białecki też zszedł z 136 punktów i dał popis umiejętności.
Czwarta odsłona niestety ponownie przyniosła jedno przełamanie, ale nie miało to większego znaczenia, ponieważ z licznika schodził Walijczyk. Doprowadził on do stanu 2:2 w setach i decydującej partii. Tam zaczynał Białecki i był w uprzywilejowanej sytuacji.
Pierwszy leg układał się po myśli Polaka. Sebastian dobrze schodził z licznika, miał przewagę, ale mając 50 punktów do końca, popełnił dwa błędy na D16, jednak ustawił sobie D8 do skończenia. Williams miał w tarczy jeszcze 130 punktów. Jim wtedy ponownie pokazał klasę. Zszedł z tego licznika, kończąc czerwonym środkiem, przełamał Polaka, objął prowadzenie i mocno przybliżył się do kolejnej rundy.
Następny leg to dominacja Williamsa i Białecki musiał wygrać już wszystkie do końca meczu, żeby zagrać w 1/32. Udało się to przy swoim liczniku. Sebastian wygrał pewnie i wywarł jeszcze presję na Walijczyku.
Czwarty leg piątego seta rozpoczął się idealnie dla Williamsa od „180”. Na dystansie jednak Sebastian również „zdobyła maxa” i doszedł z licznikiem do Walijczyka. Polak ustawił swoje zejście na 65 punktów. Niestety Jim miał tylko 80 do końca i zamknął mecz to w znakomitym stylu.
Sebastian Białecki pożegnał się w debiucie z mistrzostwami świata już w pierwszej rundzie, ale pozostawił po sobie dobre wrażenie i postawił się bardziej doświadczonemu rywalowi. Polak grał na średniej ponad 90 punktów z trzech lotek, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Podczas PDC World Championship w Londynie zobaczymy jeszcze jednego Polaka. Krzysztof Ratajski do gry wkroczy w piątek. Jego rywalem będzie Danny Jensen, który w 1/64 pokonał Paolo Nebridę z Filipin.