26-latka z Nowego Sącza przed rokiem została wicemistrzynią olimpijską w K1, a w 2023 w tej specjalności miała brąz mistrzostw globu. W kanadyjkach i crossie nie odnosiła wcześniej większych sukcesów. Zawody w Australii były jednak jej popisem, a trzy medale, w tym dwa złote, są wydarzeniem bez precedensu.
Na olimpijskim torze w Penrith koło Sydney w crossie zwyciężyła wicemistrzyni olimpijska z Paryża Angele Hug z Francji, a druga była jej rodaczka Camille Prigent. Polka w czteroosobowym finale wyprzedziła Hiszpankę Maialen Chourraut.
"Czuję dumę, że piszę historię"
"Ale jestem zmęczona! Zostawiłam wszystko na tym torze! W finale wyszarpałam medal w ostatniej chwili, bo co prawda jechałam trzecia, ale Hiszpanka powoli mi go zabierała. Wykorzystałam to, że byłam dobrze przygotowana, ale gasłam, im było bliżej finału. To był ciężki dzień" – zaznaczyła Klaudia Zwolińska.
"Jestem przeszczęśliwa, a jeśli faktycznie jako pierwsza zdobyłam trzy indywidualne medale MŚ na jednej imprezie, to tym bardziej czuję dumę, że piszę historię. Teraz czas na urlop, ale krótki, bo po tygodniu wolnego się nudzę. W listopadzie wracam do roboty" – podsumowała.
Wśród mężczyzn również wygrał drugi zawodnik ubiegłorocznych igrzysk, Brytyjczyk Joseph Clarke. Najlepszy z Polaków – Mateusz Polaczyk – odpadł w ćwierćfinale i zajął 11. pozycję.
Cross był ostatnią konkurencją mistrzostw świata.