Nominację Kloppa na to stanowisko ogłoszono w październiku. Pochodzący ze Stuttgartu trener miał zapoznać się ze swoją pracą do końca roku i rozpocznie pracę w pełnym wymiarze godzin w styczniu 2025 roku. Będzie odpowiadał za drużyny piłkarskie pod patronatem i większościowym właścicielem znanej firmy produkującej napoje energetyczne. Są to Red Bull Bragantino, RB Lipsk, Red Bull Salzburg i New York Red Bulls.
"Żyłem futbolem przez ostatnie 20 lat, pomagając kształtować i zamykać wiele transakcji. I muszę powiedzieć, że w przypadku Kloppa były to długie, ale jednocześnie jedne z najprzyjemniejszych negocjacji. Kiedy w końcu powiedział nam 'tak', nie przytaknął, ponieważ zaoferowaliśmy mu niesamowitą kwotę pieniędzy, wręcz przeciwnie. Rozmawialiśmy o stronie finansowej przez około 20 sekund. Po prostu dopiero teraz doszedł do wniosku, że jest gotowy na to zadanie" - powiedział Mintzlaff niemieckiej gazecie BILD.
"To zajęło dużo czasu. To był bardzo, bardzo długi proces. Pierwszy kontakt miał miejsce ponad dwa lata temu. W tamtym czasie Jürgen powiedział mi, że uważa to za świetną ofertę, ale nie czuje się jeszcze na siłach, by ją przyjąć" - dodał dyrektor generalny Red Bulla.
Mintzlaff powiedział również, że były niemiecki trener Liverpoolu pochwalił osiągnięcia firmy w różnych dyscyplinach sportowych, a szczególnie pochwalił jej zaangażowanie w młode talenty i to, co robi dla nich Red Bull.
"Zawsze był tym zainteresowany i pasjonował się tym. Pozostaliśmy więc w kontakcie i nie poddawałem się. Ale w pewnym momencie powiedział mi, że zamierza przedłużyć swój pobyt w Liverpoolu. To oczywiście mnie rozczarowało, ponieważ małe drzwi, które były wtedy uchylone, zamknęły się" - wspomina Mintzlaff.
"Ale kiedy ogłosił, że opuszcza Liverpool, dostrzegłem swoją szansę. Kilka miesięcy później spotkaliśmy się i ponownie poruszyłem ten temat. Omówiliśmy wiele rzeczy, rozmawialiśmy o różnych pomysłach na to, jak możemy sprawić, by piłka nożna była jak najlepsza. Myślę, że to było dla niego ekscytujące. A potem dał mi zielone światło. Musiałem się uszczypnąć, bo na początku w to nie wierzyłem" - podsumował Mintzlaff.