"Dziś rozpoczynam fizjoterapię w Turynie. Mamy ustalony plan pracy, zaczęłam wykonywać ćwiczenia, każdego dnia robię postępy. Nie będę udawać, że nie czuję bólu, ale myślałam, że będzie o wiele gorzej. Mój nastrój jest superpozytywny. To, co mi się przydarzyło, nie było przyjemne, ale nie ma sensu myśleć negatywnie" – powiedziała Brignone w materiale wideo Włoskiej Federacji Narciarskiej.
34-letnia alpejka 3 kwietnia w drugim przejeździe mistrzostw kraju straciła panowanie nad nartami i z impetem wpadła w jedną z bramek, a następnie "skosiła" kolejną. Stwierdzono u niej wieloodłamowe złamanie z przemieszczeniem kości piszczelowej i główki kości strzałkowej lewej nogi. Późniejsze badania wykazały także zerwanie więzadła krzyżowego przedniego w lewym kolanie.
"Nie wiem, ile czasu zajmie mi rekonwalescencja, lekarze też nie. Za 45 dni czeka mnie kolejna tomografia i zobaczymy, co dalej. Na pewno przede wszystkim musimy zadbać, żeby kość się dobrze zrosła. Potem się okaże, czy konieczna będzie operacja więzadła" – relacjonowała.
Nie licząc tego wypadku, sezon 2024/25 był bardzo udany dla Brignone, która zdobyła Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Była także najlepsza w zjeździe i slalomie gigancie. W lutym triumfowała w gigancie w mistrzostwach świata.
W tym cyklu odniosła łącznie 37 zwycięstw, w tym 10 w ostatnim sezonie, co czyni ją najlepszą z Włoszek. Z alpejczyków Italii więcej - 50 zawodów – wygrał tylko Alberto Tomba.
Brignone uchodziła za główną kandydatkę do medali w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo.
"Muszę skupić się na pracy z dnia na dzień. Muszę wyzdrowieć, poczuć się lepiej, skupić się na tym, żeby znów normalnie chodzić. Myśli o igrzyskach się pojawiają, ale są odległe, teraz muszę zająć się czym innym" – uspokajała Włoszka.