W wyścigu w Stanach Zjednoczonych wygrał Max Verstappen, który w pierwszym zakręcie wyprzedził Lando Norrisa i tego prowadzenia nie oddał już do końca. Brytyjczyk zajął drugie miejsce, a jego zespołowy kolega Oscar Piastri dojechał do mety piąty, ale ze względu na karę czasową dla Kimiego Antonellego został sklasyfikowany na czwartym miejscu. Więcej o wyścigu przeczytasz tutaj.
Zgodnie z ówczesną punktacją na dwa wyścigi i jeden sprint przed końcem sezonu Norris prowadził w klasyfikacji generalnej, wyprzedzając o 30 punktów Verstappena i o 42 Piastriego. Te liczby są już jednak nieaktualne, bo McLaren stracił wszystkie punkty, które wywalczył na ulicznym torze w Las Vegas.
Po wyścigu okazało się bowiem, że w obu McLarenach sędziowie doszukali się zbyt mocno startych desek. Cały świat Formuły 1 wstrzymał oddech, ale wszyscy spodziewali się dyskwalifikacji, ponieważ właśnie tak w przeszłości kończyły się tego typu przypadki.
Po długim wyczekiwaniu dostaliśmy oficjalny komunikat i rzeczywiście McLaren został pozbawionych dzisiejszych punktów Norrisa i Piastriego. Zgodnie z aktualną punktacją Norris wciąż prowadzi w klasyfikacji generalnej, ale ma tylko 24 punkty przewagi nad Piastrim i Verstappenem.
Włącznie ze sprintem, który czeka kierowców przed Grand Prix Kataru, są jeszcze trzy okazje do zdobycia punktów, więc między całą trójką wszystko może się jeszcze wydarzyć. Szczególnie ciekawie wygląda sytuacja Verstappena, który po słabszej pierwszej części sezonu niespodziewanie wciąż liczy się w walce o tytuł, który byłby dla niego piątym mistrzostwem z rzędu.
Za zwycięstwo w klasycznym wyścigu kierowca dostaje 25 punktów, za drugie miejsce 18, a za trzecie 15. Łącznie punktowanych jest dziesięć pierwszych pozycji. W sprincie zwycięzca otrzymuje 8 punktów, drugi kierowca 7, trzeci 6, aż do ósmego miejsca, które jest nagrodzone jednym oczkiem.
Oznacza to, że jeśli Piastri lub Verstappen wygrałby wszystkie rywalizacje do końca, a Norris za każdym razem był drugi, Australijczyk lub Holender odrobiliby do niego 15 punktów. To pokazuje, że przy choć jednym słabszym występie Brytyjczyka wszystkie scenariusze są jeszcze możliwe i z dużym prawdopodobieństwem mistrza świata poznamy w ostatnim wyścigu sezonu w Abu Zabi.
