"Lublin jest w dobrej sytuacji i gra u siebie. Natomiast, jeżeli Zawiercie zaprezentuje taką formę jak w ostatnim meczu, to na pewno może doprowadzić do piątego spotkania. Zresztą w tym finale jeszcze wszystko jest możliwe" - powiedział PAP Wojciech Grzyb przed czwartym starciem toczonego do trzech zwycięstw finału play off.
Wicemistrz świata z 2006 roku przyznał, że przed sezonem nie typował, że zespół z Lublina zagra w finale.
"Trzeba jednak przyznać, że chłopaki mają potencjał. Mikołaj Sawicki i Kewin Sasak do Lublina przeszli z Trefla, gdzie ich oglądałem na co dzień. Są ważnymi ogniwami zespołu w tym finale. Uczciwie powiem, że rok temu nawet bym nie pomyślał, że tak będą grać. Może, że w jakiejś dłuższej perspektywie ujawni się ich potencjał. Okazało się, że oni nie zwracają uwagi na czyjeś przewidywania. Po prostu cisną, ile się da, starają się wykorzystać swój czas i zrobić dużą niespodziankę. Mimo że przegrali ostatni mecz, to dalej sytuacja Bogdanki LUK nieźle wygląda, bo od mistrzostwa dzieli ją tylko jedno zwycięstwo" - wskazał były środkowy AZS Olsztyn, Asseco Resovii i Trefla Gdańsk.
Jego zdaniem nie można jednak przekreślać zespołu z Zawiercia, choć w sobotę w Lublinie faworytem będą gospodarze.
"Zobaczymy, jak zagra Gyorgy Grozer. Jeżeli będzie się prezentował jak w środę, to wynik tej rywalizacji jest sprawą otwartą. Na pewno Zawiercie ma nieco problemów z ustawieniem szóstki, bo trenera Michała Winiarskiego wiąże limit obcokrajowców. Musi się zastanawiać, czy będzie korzystał z libero, czy przyjmującego, bo atakujących ma obu zagranicznych. Pozycja Miguela Tavaresa na rozegraniu jest natomiast niepodważalna. Na pewno jednak wymaga to od niego oceny, co w danym momencie jest bardziej potrzebne - czy atak, czy defensywa" - analizował.
"Bardzo dobrze grająca ekipa z Zawierciem, na czele z Bartoszem Kwolkiem, który naprawdę wyczynia wielkie rzeczy na boisku, może doprowadzić do piątego meczu. W tych finałach zresztą jeszcze wiele może się wydarzyć" - dodał.
Były siatkarz podkreślił, że największym atutem zespołu z Lublina jest ofensywa.
"Lublinianie mają bardzo dobry serwis, wielu z nich zagrywa bardzo mocno. To wszystko potem się przekłada na grę na siatce, bo zagrywka, blok i obrona to elementy ze sobą powiązane. Bogdanka ma niesamowity potencjał w ataku. Sasak potrafi na tym najwyższym poziomie atakować też nad blokiem, tak samo jak Wilfredo Leon. Sawicki też ma swoje atuty w ataku, a do tego jest bardzo dobry rozgrywający Marcin Komenda" - zaznaczył Grzyb.
Zespołowi z Zawiercia - jak zauważył - też nie brakuje atutów.
"Bardzo lubię oglądać jak gra Kwolek, który wytrzymuje wszystkie trudne momenty. Z kolei Aaron Russell to jeden z moich ulubionych zagranicznych przyjmujących. To naprawdę niesamowita para na tej pozycji. Gdyby był z nimi jeszcze Luke Perry, który też do Lublina przeszedł z Gdańska, to siła defensywna byłaby ogromna. Zresztą bardzo miło się ogląda grę Australijczyka, który jest jednym z najlepszych libero na świecie. Najmocniejszą stroną Zawiercia jest zatem przyjęcie zagrywki. Zatem z jednej strony mamy zespół, który niesamowicie zagrywa, z drugiej - niesamowicie techniczny" - tłumaczył.
Grzyb w ekstraklasie zdobył 12 medali, w tym dwa złote w barwach Asseco Resovii. Ma też w dorobku po dwa Puchary Polski i Superpuchary. Z jego doświadczenia wynika, że w dwóch pierwszych finałowych spotkaniach, wygranych przez zespół z Lublina, kluczowa była zagrywka, w której brylowali: Leon, Sasak i Sawicki.
"W meczu numer trzy rozkręcił się Grozer, a do tego Kwolek kończył niesamowite piłki. Tak fajnie się to wszystko układa, że jest niesamowita dramaturgia w tej serii" - ocenił Grzyb, który z Grozerem w barwach Asseco Resovii zdobywał mistrzostwo Polski.
"Czapki z głów przed nim. Mając 40 lat skakać non stop w górę... Na tej pozycji dostaje się zdecydowaną większość piłek i to tych ważnych. To jest na pewno duży wyczyn. Natomiast ciężko jest mimo wszystko w takim wieku prezentować ten najwyższy poziom" - zauważył.
W Treflu Gdańsk przez dwa sezony (2018-20) grał natomiast z Sasakiem, który teraz jest jedną z kluczowych postaci Bogdanki LUK.
"Szczególnie te dwa pierwsze mecze zagrał znakomicie. Jeżeli dalej będzie się tak prezentował, to myślę, że mamy do czynienia z przyszłym atakującym reprezentacji Polski. Sawicki grający na pozycji przyjmującego, gdzie mamy niesamowity dobrobyt graczy w Polsce, też pokazuje, że nie jest człowiekiem, którego można ignorować i zapomnieć o nim przy powołaniach do kadry" - wspomniał 44-letni były siatkarz, który karierę zakończył w 2020 roku, cały czas mieszka w Gdańsku i jest trenerem juniorów młodszych Trefla. Pracuje też na miejscowej AWFiS, gdzie będzie bronić doktorat.