Spotkanie w Prudential Center w Newark rozpoczęło się od mocnego uderzenia z obu stron i już po niespełna trzech minutach było 1:1.
Na kolejnego gola ponad 16 tys. kibiców czekało do 29. minuty, kiedy z bliska bramkarza gości pokonał czeski napastnik „Diabłów” Ondrej Palat. Trzecia tercja należała do ekipy z Kanady, która po trafieniach Jake’a Evansa i Fina Olivera Kapanena objęła prowadzenie 3:2.
Do kolejnego remisu w tym pojedynku doprowadził 67 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry Timo Meier. Szwajcar w zamieszaniu podbramkowym umieścił krążek pod poprzeczką bramki strzeżonej przez Czecha Jakuba Dobesa.
Dogrywka trwała nieco ponad półtorej minuty. Szwed Jesper Bratt przejął krążek jeszcze we własnej tercji, samotnie popędził w kierunku bramki Canadiens i strzelił decydującego gola.
"Starałem się cały czas obserwować, co robi bramkarz, odczytywać jego ruchy. Czułem się dość pewnie i kontrolowałem sytuację" - opisał dostatnią akcję Bratt.
Zespół z New Jersey z 20 punktami jest na czele Metropolitan Division i wschodniej połówki rozgrywek. Takim samym dorobkiem mogą się jednak pochwalić drużyny z Montrealu, która po raz drugi z rzędu przegrała po dogrywce, oraz Pittsburgha.
Na Zachodzie prowadzą Colorado Avalanche - 21, przed Anaheim Ducks - 19. „Kaczory” w czwartek, choć po pierwszej tercji przegrywały 0:2, pokonały Dallas Stars 7:5. To ich piąte zwycięstwo z rzędu. Wraz z Boston Bruins mogą pochwalić się najdłuższą taką serią w lidze.
W Dallas dwa gole dla gości uzyskał Chris Kreider, a o asystę lepszy był od niego Wyatt Johnston z ekipy Stars. Z kolei Fin Miro Heiskanen uczestniczył w czterech bramkowych akcjach miejscowych, ale tylko podawał.
„Gwiazdy” z 17 punktami plasują się na szóstej pozycji na Zachodzie.
