Ekipa z Teksasu potwierdziła, że w tym sezonie świetnie radzi sobie na obcych lodowiskach, gdzie w regulaminowym czasie przegrała tylko jedno z 12 spotkań, a osiem rozstrzygnęła na swoją korzyść.
W Rogers Place w Edmonton krótko przed upływem czwartej minuty gry prowadzenie "Gwiazdom” zapewnił Jamie Benn, który zdobył pierwszego gola w sezonie. 36-letni napastnik, który stracił początek rozgrywek z powodu kontuzji, osiągnął granicę 400 bramek dla Stars jako drugi zawodnik w historii; liderem pozostaje Mike Modano - 557.
Asystę przy jego trafieniu odnotował Wyatt Johnston, który wyrósł później na bohatera wieczoru. 22-latek w 36. minucie wykorzystując grę w liczebnej przewadze podwyższył wynik na 6:1 dla gości, a poza tym łącznie trzykrotnie podaniami otwierał kolegom drogę do bramki.
"Nieźle zaczęliśmy, dość szybko objęliśmy powadzenie. Po tym nasza gra się rozkręciła, zwłaszcza dobrze radziliśmy sobie grając w przewadze, nie pamiętam już nawet, czy w ten sposób zdobyliśmy dwa, a może trzy gole" - przyznał trener Stars Glen Gulutzan, który w poprzednich siedmiu sezonach pełnił funkcję asystenta w ekipie kanadyjskiej i we wtorek po raz pierwszy wrócił do Edmonton.
Jego zespół z dorobkiem 32 punktów jest drugi w Dywizji Centralnej i Konferencji Zachodniej, za najlepszymi dotychczas w lidze hokeistami Colorado Avalanche - 37.
"Nafciarze”, finaliści dwóch poprzednich edycji zmagań o Puchar Stanleya, mają 25 „oczek”, co daje im szóstą lokatę w Pacific Division i 10. w zachodniej połówce rozgrywek.
"Za nami 25 meczów, czyli prawie 1/3 sezonu, a my wciąż nie wiemy, co dalej, w jakim kierunku zmierzamy. Nie znamy odpowiedzi na wiele pytań dotyczących naszej gry, choć mówiąc krótko nie jest ona, od początku do końca, wystarczająco dobra. To bardzo niepokojące" - ocenił niemiecki napastnik Oilers Leon Draisaitl.
