Spotkanie w Buffalo długo nie układało się po myśli gospodarzy. W 24. minucie Jake Sanderson wykorzystał grę w przewadze gości i dał im prowadzenie 2:1. Przełomowa okazała się jednak dalsza część drugiej tercji.
Najpierw Ryan McLeod wyrównał na 2:2, gdy miejscowi grali w osłabieniu, a następnie, między 11. a 14. minutą tej odsłony, „Szable” zdobyły trzy kolejne bramki i odskoczyły na 5:2.
Początek trzeciej części gry to z kolei dwa szybkie gole Senators, ale już po kolejnych 17 sekundach McLeod wykończył kontrę gospodarzy strzałem pod poprzeczkę i zrobiło się 6:4. Po następnych 45 sekundach drugiego gola tego dnia strzelił Jack Quinn, a w końcówce wynik ustalił, posyłając krążek do pustej bramki gości, Czech Jiri Kulich.
"Byliśmy zdesperowani, bo wcześniej nie graliśmy tak, jak chcieliśmy i nie osiągaliśmy wyników, jakich oczekiwaliśmy. Niech ten mecz będzie rodzajem fundamentu, na którym będziemy budować przyszłość" - skomentował McLeod.
Drugiej z rzędu porażki doznali najlepsi w poprzednich dwóch sezonach hokeiści Florida Panthers. Tym razem ulegli na wyjeździe Detroit Red Wings 1:4.
Rezultat nie całkiem oddaje przebieg gry, gdyż dwa ostatnie gole gospodarze strzelili w końcowych dwóch minutach, gdy rywale wycofali bramkarza. Dwa trafienia zaliczył w meczu Mason Appleton.
"Graliśmy szybko, agresywnie i choć to dopiero początek sezonu, to wyglądało to dobrze, szczególnie, że rywalizowaliśmy z podwójnymi mistrzami NHL" - ocenił Dylan Larkin, kapitan „Czerwonych Skrzydeł”, które objęły prowadzenie w Atlantic Division, choć sześć punktów mają też trzy inne drużyny, w tym Panthers.