"Zasłużenie wygraliśmy zarówno dziś, jak i całą finałową serię. Nawet biorąc pod uwagę, że poprzedni mecz – rozgrywany w Katowicach – zupełnie nam nie wyszedł i że dziś nie przeważaliśmy w trzeciej tercji. Moim zdaniem tytuł dla nas to nie jest przypadek. Nie można mówić o tym, że przesądził na przykład szczęśliwy dzień bramkarza. Po prostu byliśmy lepsi” – powiedział Mateusz Bryk, który w poniedziałek, w spotkaniu rozegranym w Tychach zdobył gola na 3:1 w siódmym meczu finałowym.
Tyszanie mieli okazję wcześniej zamknąć finałową rywalizację zarówno na swoim lodowisku, jak i na terenie rywala: "Faktycznie, mieliśmy trochę niepotrzebne nerwy. Z drugiej strony najważniejszym jest, że teraz my jak i nasi wspaniali kibicie mają okazję do świętowania" – dodał obrońca pierwszej piątki.
Zdaniem Mateusza Gościńskiego w poniedziałek on i koledzy z drużyny wzięli udział w meczu, w którym "wygrywasz albo umierasz. Trzeba jednak pamiętać, że pokazaliśmy dobrą formę przez cały sezon. Przecież wcześniej wygraliśmy Puchar Polski".
Przyznał, że w trakcie finału play off pojawiały się w zespole chwile zwątpienia, szczególnie po tym, jak nie udało się wcześniej postawić kroki nad i na swoim lodowisku. "Jednak teraz jestem bardzo szczęśliwy" – podkreślił napastnik czwartej piątki.
Bartłomiej Pociecha wcale nie czuje ulgi, że sezon ligowy dobiegł końca: "Hokej to jest nasza profesja, my go kochamy. Należy się szacunek całej drużynie za to, że swoją pracę wykonaliśmy dobrze. Najpierw zdobyliśmy Puchar Polski, a teraz mamy drugą koronę".