28-letni wrocławianin, zajmujący 31. miejsce w światowym rankingu, po raz pierwszy w tym roku awansował do finału imprezy cyklu ATP. Polak, który długo wracał do formy po kontuzji odniesionej podczas ubiegłorocznego wielkoszlemowego Wimbledonu, ostatni raz zagrał w decydującym pojedynku 23 czerwca zeszłego roku, gdy uległ liderowi światowego rankingu Włochowi Jannikowi Sinnerowi na kortach trawiastych w Halle. Ostatni tytuł zdobył natomiast 7 kwietnia 2024 na "cegle" w Estoril.
Wygląda jednak na to, że w Genewie Hurkacz wreszcie osiągnął najwyższą formę. W drodze do finału nie stracił nawet seta, eliminując po drodze najwyżej rozstawionego, czwartego w światowym rankingu Amerykanina Taylora Fritza 6:3, 7:6(5), z którym nie mógł wygrać przez ostatnie sześć lat.
Sobotni mecz będzie ósmym pojedynkiem Polaka z utytułowanym Serbem. Wszystkie wcześniejsze padły łupem dziesięć lat starszego rywala.
Stawką finału dla Djokovica, aktualnie szóstego na liście ATP, będzie setny tytuł w karierze. 24-krotny triumfator wielkoszlemowy dołączyłby wówczas do elitarnego grona tenisistów z co najmniej setką wygranych imprez cyklu ATP - Amerykanina Jimmy'ego Connorsa (109 tytułów) i Szwajcara Rogera Federera (103).
Serb zagra w sumie w 143. finale cyklu ATP w swojej karierze, ale dopiero drugim w tym roku. Wcześniej miał okazję na swój 100. triumf w turnieju ATP Masters 1000 w Miami, przegrał jednak z Czechem Jakubem Mensikiem.
Na tytuł numer 100 były lider światowego rankingu czeka od sierpnia zeszłego roku, gdy zwyciężył w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. W cyklu ATP ostatni raz wywalczył trofeum w listopadzie 2023 roku, gdy był najlepszy w kończącej sezon imprezie ATP Finals.
Hurkacz zagra w sobotę w swoim 12. finale. Na koncie ma osiem triumfów.