Najwyżej sklasyfikowana Aryna Sabalenka przyznaje, że nie ufa systemowi antydopingowemu w tenisie i "za bardzo się go boi".
Długotrwała saga dopingowa Sinnera dobiegła końca w sobotę po tym, jak zgodził się na trzymiesięczny zakaz gry w tenisa, a numer jeden na świecie przyznał się do "częściowej odpowiedzialności" za błędy zespołu, które doprowadziły go do dwukrotnego pozytywnego wyniku testu na obecność śladów clostebolu w marcu ubiegłego roku.
Sinnerowi groził potencjalny dwuletni zakaz po tym, jak Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) odwołała się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) przeciwko jego początkowemu uniewinnieniu przez Międzynarodową Agencję Tenisowej Uczciwości (ITIA), ogłoszonemu w sierpniu.
W zaskakującym posunięciu WADA wycofała swoją apelację i osiągnęła porozumienie z Sinnerem w sprawie zaakceptowania trzymiesięcznego zawieszenia.
W oświadczeniu WADA stwierdziła, że "Sinner nie miał zamiaru oszukiwać", ale że będzie odbywał karę zawieszenia, ponieważ był odpowiedzialny za działania swojego otoczenia.
Światek zaakceptowała miesięczne zawieszenie po pozytywnym wyniku testu na obecność zakazanego leku trimetazydyny (TMZ) pod koniec ubiegłego roku.
23-letni Polka wycofał się z azjatyckiego sezonu WTA na przełomie września i października, powołując się na "sprawy osobiste".
Pegula, zeszłoroczna finalistka US Open i członkini Rady Zawodniczek WTA, powiedziała, że niespójności w sposobie rozpatrywania i oceniania spraw tworzą niesprawiedliwe środowisko dla wszystkich tenisistek.
"Myślę, że moja reakcja jest taka, że niezależnie od tego, czy uważasz, że to zrobił, czy nie, czy po jakiejkolwiek stronie jesteś, proces nie wydaje się być klarowny" - powiedziała Amerykanka dziennikarzom w Dubaju w niedzielę.