Po zasłużonej wygranej w pierwszej kolejce, Mamelodi Sundowns przyjechali do Cincinnati w dobrych nastrojach. Zupełnie inaczej było w przypadku Borussii Dortmund, która szczęśliwie zremisowała 0:0 w pierwszym meczu i miała swoim kibicom sporo do udowodnienia.
Sprawdź szczegóły meczu Mamelodi Sundowns – Borussia Dortmund

Faktycznie, żółte koszulki siały sporo zamętu od pierwszych minut, tyle że grali w nich zawodnicy Mamelodi i to oni byli o włos od gola w 5. minucie. Tashreeq Matthews doskonale zszedł z lewej strony i uderzył, a Gregor Kobel musiał się wykazać, by oddalić zagrożenie. Po chwili takiej szansy już nie miał, ponieważ Lucas Ribeiro ruszył z własnej połowy, minął wślizg rywala i huknął sam na sam poza zasięgiem bramkarza.
Po 10 minutach Borussia miała już stratę do nadrobienia, za to nie bardzo miała pomysł, jak rozpruć zmotywowaną obronę rywali. Z pomocą przyszedł nieoczekiwanie golkiper Ronwen Williams, który w niezrozumiały sposób podał do Felixa Nmechy po kwadransie, by ten skierował piłkę do pustej bramki.
Golkiper z RPA sam nie wierzył, jak oddał wyrównanie rywalowi, ale już w 19. minucie rozpoczął rehabilitację, zatrzymując groźne uderzenie Serhou Guirassy’ego. Mamelodi nie było już równie skupione i zadziorne jak na starcie, a kolejny błąd zemścił się na 10 minut przed przerwą. W 34. minucie strata na własnej połowie oddała inicjatywę BVB. Julian Brandt znalazł wrzutką głowę Guirassy’ego, a ten dał prowadzenie niemieckiemu klubowi.
Borussia wciąż była daleka od dominacji, za to okazała się bardzo skuteczna w nielicznych sytuacjach, które udało się wypracować. Prowadzenie było wciąż wątłe przy zdolnych do szybkiego startu rywalach, ale tuż przed zejściem do szatni sytuację poprawił pierwszy gol Jobe’a Bellinghama w barwach BVB. Golkiper Mamelodi przeciął centrę od Brandta na tyle nieszczęśliwie, że dobitka Bellinghama złapała go w rozkroku. Wprawdzie bramkarz zdołał jeszcze zatrzymać świetną główkę Guirassy’ego przed przerwą, ale nastrój przy zejściu do szatni miał fatalny.
_______________________________________________
Sponsorowane:
Klubowe Mistrzostwa Świata FIFA – każdy mecz za darmo, tylko na DAZN.
Zaloguj się tutaj i zacznij oglądać.
_______________________________________________
Nominalnie słabsza o dwie ligi drużyna Mamelodi nie miała nic do stracenia i ruszyła odważnie po zmianie stron, szukając ponownego kontaktu bramkowego. Po 10 minutach Rayners obił poprzeczkę i choć był na spalonym, dortmundczycy musieli pilnować go lepiej.
Moment później Teboho Mokoena był bliski powodzenia z rzutu wolnego, ale brak precyzji był w tym meczu bardzo kosztowny: jeszcze przed 60. minutą Daniel Svensson posłał piłkę z lewej strony pola karnego, obił Khuliso Mudau i temu ostatniemu zapisano gola samobójczego. Szybki odjazd Borussii? Nic z tych rzeczy – Iqraam Rayners wyskoczył do główki przy rzucie wolnym, trafił w słupek, ale piłka ponownie wpadła mu na głowę i dobił na 2:4.
Ostatnie pół godziny długo nie zwiastowało kolejnych emocji - BVB było skupione na obronieniu dwubramkowej przewagi, zaś rywale zdawali się nie mieć atutów pomimo szeregu zmian po przerwie. Gdy niemiecka ekipa wyraźnie była już myślami w chłodnej szatni, Julian Ryerson stracił piłkę na własnej połowie i umożliwił błyskawiczny atak kończony przez wprowadzonego chwilę wcześniej Lebo Mothibę, który zmniejszył deficyt do jednego gola w 90. minucie!
Kolejnego tak dużego błędu zawodnicy Borussii już nie popełnili i dotrwali z prowadzeniem przeciwko przeciwnikom, którzy do końca mogli imponowwać przygotowaniem fizycznym i gotowością do walki w potwornym upale.
