Przed rozpoczęciem spotkania Juventus z dorobkiem 34 punktów zajmował 5. miejsce w tabeli, natomiast AC Milan z 31 oczkami sklasyfikowany był na ósmej lokacie. Patrząc na ostatnią dyspozycję obu zespołów można było być zatem pewnym, że czeka nas ciekawe i emocjonujące spotkanie. I początek meczu również to pokazał. Już w 8. minucie meczu Samuel Mbangula uderzył piłkę z okolic pola karnego, jednak jego próba poszybowała nieco ponad poprzeczką bramki Milanu. Juventus od początku spotkania przeważał i wysokim pressingiem sprawiał duże problemy ekipie Rossonerich.
W 14. minucie niewiele pomylił się Teun Koompeiners, ktory uderzył z 20 metrów, a piłka po jego strzale musnęła poprzeczkę. W 19. minucie meczu dobrą akcję przeprowadził w końcu Milan. Po dograniu z rzutu rożnego piłka trafiła pod noki Tijjaniego Reijndersa, jednak jego uderzenie zablokował jeden z obrońców. Gdyby nie to, na tablicy świetlnej wynik z remisu zmieniłby się na prowadzenie gości. W 27. minucie z dobrej strony pokazał się Rafael Leao, jednak jego uderzenie z najwyższym trudem obronił bramkarz Juventusu.
W 36. minucie ponownie do głosu doszedł Juventus. Andrea Cambiaso znakomicie dograł piłkę w pole karne. Tam czekał już na nią Yildiz, jednak jego uderzenie tylko w sobie znany sposób obronił kapitalnie Mike Maignan. Finalnie mimo kilku naprawdę dobrych okazji wynik do przerwy już się nie zmienił, a my z niecierpliwością czekaliśmy na drugą połowę tego spotkania.
Druga połowa lepiej rozpoczęła się dla Juventusu. Weah przeprowadził dynamiczną akcję bokiem boiska, którą zakończył groźnym strzałem. Jego uderzenie obronił jednak Maignan, który chwilę później poradził sobie także z próbą Teuna Koompeinersa. Golkiper Milanu długo utrzymywał więc swój klub przy życiu. W 60. minucie Juventus dopiął swego. Nicolas Gonzalez dobrze podał do Mbanguli. Ten długo się nie zastanawiał, kropnął na bramkę rywala. Po drodze jego strzał otarł się jeszcze o Emersona, co kompletnie zmyliło Maignana i dało upragnione prowadzenie "Starej Damie". Milan ledwo otrząsnął się po stracie pierwszego gola, a już było 2:0. Weah urwał się Tomoriemu, ograł jednego z obrońców i płaskim strzałem podwyższył prowadzenie swojej drużyny.
Po zdobyciu drugiej bramki Juventus jeszcze mocniej przeszedł do ataków, a Milan wyraźnie nie był w stanie się temu przeciwstawić. Goście byli totalnie bezradni w ofensywie i nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie defensywy Juventusu. Ostatecznie do końca meczu nie oglądaliśmy już więcej groźnych okazji i Juventus dopisał do swojego konta niezwykle cenne trzy punkty.
