Piątkowy alpejski etap został skrócony o ponad 30 kilometrów. Wszystko z powodu wybuchu epidemii zakaźnego zapalenia skóry u bydła w pobliżu jednej z przełęczy, przez którą peleton miał przejechać. Zmusiło to władze do uboju zwierząt gospodarskich i ograniczenia dostępu do tego obszaru.
Ostatecznie kolarze mieli do pokonania trzy górskie premie, w tym dwie najwyższej kategorii. Losy etapu rozstrzygnęły się na ostatnim, blisko 20-kilometrowym podjeździe. Na kilkanaście kilometrów przed metą Arensmanowi udało się oderwać od grupki z faworytami wyścigu. Holender w klasyfikacji generalnej ma blisko godzinę straty do lidera i jego atak nie wywołał reakcji.
Ostatecznie samotnie uciekający Arensman do mety dotarł zaledwie dwie sekundy przed Duńczykiem Jonasem Vingegaardem (Visma-Lease a Bike) i Pogacarem. To druga etapowa wygrana Holendra w tej edycji TdF. Wcześniej najszybszy był na 14. odcinku w Pirenejach.
W klasyfikacji generalnej Pogacar ma 4.24 przewagi nad drugim Vingegaardem. Słoweniec cały czas kontrolował sytuację, a Duńczyk nawet nie próbował atakować.
Na sobotę zaplanowano znacznie mniej wymagający etap. Na trasie są co prawda cztery górskie premie, ale nie ma mowy o tak wymagających podjazdach jak w ostatnich dniach. Najcenniejsza jest jedna premia drugiej kategorii.
Zakończenie wyścigu w niedzielę na Polach Elizejskich w Paryżu.