W niedzielę tysiące manifestantów wdarło się na trasę w różnych punktach w centrum Madrytu, zanim kolarze zdążyli pierwszy raz przejechać przez linię mety, rozpoczynając rundy po mieście. To skutecznie sparaliżowało wyścig.
Protestujący przeciwko wojnie w Strefie Gazy zniszczyli barierki zabezpieczające trasę. W niektórych miejscach policja zareagowała, strzelając do tłumu pociskami z gazem łzawiącym.
"UCI i odpowiedzialne organy nie podjęły właściwych decyzji wystarczająco wcześnie, a w dłuższej perspektywie fakt, że protestującym udało się osiągnąć to, czego chcieli, jest bardzo niekorzystny dla kolarstwa. Nie można udawać, że nic się nie dzieje" - napisał Kwiatkowski na Facebooku.
W jego ocenie wydarzenia w Madrycie mogą mieć fatalne skutki dla całej dyscypliny.
"Od teraz wszyscy wiedzą, że wyścig kolarski może być skutecznym pretekstem do protestów, a następnym razem będzie tylko gorzej, bo ktoś na to pozwolił i przymknął na to oko. To wstyd dla kibiców, którzy przyjechali tu, żeby obejrzeć wspaniałe wydarzenie. Osobiście wolałbym wiedzieć z wyprzedzeniem, że wyścig został odwołany, niż słuchać głosów, że wszystko będzie dobrze" - dodał mistrz świata z 2014 roku.
Z powodu chaosu na mecie odwołano oficjalną ceremonię dekoracji, a trzej najlepsi kolarze oraz triumfatorzy innych klasyfikacji nie stanęli - jak zwykle - na podium.
W poniedziałek jednak grupa zwycięzcy wyścigu Duńczyka Jonasa Vingegaarda - Visma-Lease a Bike - opublikowała zdjęcia z fetowania sukcesu w jednym z parków stolicy Hiszpanii, gdzie zorganizowano prowizoryczne podium ustawiając obok siebie różnej wielkości przenośne pudełka-chłodnie. Na każdym z nich z przodu flamastrem dopisano numery 1, 2 i 3.
Upubliczniono również nagranie, na którym widać, jak duński triumfator rozpryskuje szampana.
Sam Vingegaard nie krył jednak rozczarowania, że „odebrano mu tę chwilę wieczności”, nie mogąc świętować zwycięstwa w tradycyjny sposób.
"To wstyd, że odebrano nam tę chwilę wieczności. Jestem bardzo rozczarowany. Nie mogłem się doczekać, aby świętować to zwycięstwo z drużyną i kibicami. Każdy ma prawo protestować, ale nie w sposób, który wpływa na nasz wyścig lub stanowi zagrożenie" – podkreślił Duńczyk w oświadczeniu wydanym przez drużynę Visma-Lease a Bike.
80. edycja hiszpańskiego wyścigu od początku była zakłócana demonstracjami, zwłaszcza przeciwko obecności drużyny Israel-Premier Tech. Protesty spowodowały skrócenie 11. etapu bez wyłonienia zwycięzcy na mecie w Bilbao, gdzie doszło do starć policji z aktywistami. Skrócono także dwa inne etapy, w tym o ponad połowę jazdę indywidualną na czas w Valladolid.
W poniedziałek premier Hiszpanii Pedro Sanchez – który dzień wcześniej wyraził swój "podziw" dla uczestników demonstracji, podkreślając jednocześnie "szacunek" wobec kolarzy – wezwał do wykluczenia Izraela ze wszystkich międzynarodowych zawodów sportowych, tak jak wykluczono sportowców rosyjskich po agresji Rosji na Ukrainę.