"Sytuacja nie jest łatwa i razem możemy znaleźć rozwiązanie. Dla mnie w tej chwili istnieje tylko jedno wyjście: Team Israel musi zdać sobie sprawę, że jego obecność tutaj nie zapewnia bezpieczeństwa wszystkim pozostałym" – powiedział Garcia w wywiadzie dla radia Cadena Ser.
"W tej chwili nie chodzi nam już tylko o ochronę ekipy z Izraela, ale o ochronę wszystkich. Musimy ocenić, czy możemy wystawiać na niebezpieczeństwo taki wyścig jak Vuelta, trzytygodniowy wyścig, jeden z trzech najważniejszych, czy też wolimy nadal chronić drużynę, która naraża na szwank wszystko inne" - podkreślił Garcia, dodając, że organizatorzy sami nie mogą wykluczyć żadnego zespołu.
W środę 11. etap wyścigu został przerwany bez wyłonienia zwycięzcy z powodu manifestacji propalestyńskich na mecie w Bilbao. To kolejny z serii incydentów zakłócających wyścig. Od startu wyścigu 23 sierpnia we Włoszech, a zwłaszcza od przybycia z Francji do Hiszpanii 27 sierpnia, codziennie odbywają się demonstracje, w których biorą udział aktywiści protestujący przeciwko obecności izraelskiej drużyny Israel Premier Tech w peletonie.
W Bilbao kolarze mieli dwukrotnie przejeżdżać przez linię mety. Podczas pierwszego przejazdu peletonu liczni propalestyńscy protestujący, z których niektórzy próbowali przebić się przez barierki, zgromadzili się przy finiszu z flagami Palestyny, otoczeni przez policję. W tej sytuacji sędziowie postanowili zneutralizować etap 3 km przed metą.
Jak poinformował Bingen Zupiria, doradca ds. bezpieczeństwa w rządzie Kraju Basków, w starciach z manifestantami rannych zostało czterech funkcjonariuszy. Przed startem etapu, również w Bilbao, kolarze zwracali uwagę na zagrożenie dla ich bezpieczeństwa po upadku dzień wcześniej Włocha Simone Petillego, który został przewrócony, gdy kilku protestujących przechodziło przez jezdnię, zmuszając peleton do gwałtownego hamowania.
Podczas jazdy drużynowej na czas na 5. etapie aktywiści niosący palestyńskie transparenty i flagi próbowali zablokować przejazd kolarzy izraelskiego zespołu w Figueres w Katalonii.
Od mieszanych reakcji do ostrej retoryki
Incydenty wywołały mieszane reakcje. Dyrektor wyścigu Javier Guillen zapowiedział po 5. etapie złożenie skargi na policję, określając demonstracje jako "akt przemocy", na co hiszpańska minister ds. młodzieży Sira Rego zaprotestowała, uznając je za "pokojowy protest" przeciwko drużynie wspieranej przez państwo oskarżone o "systematyczną przemoc" w Strefie Gazy.
Po wydarzeniach w Bilbao minister Rego zaostrzyła jeszcze ton. "W Palestynie ponad 63 000 osób nie czuje się już «w niebezpieczeństwie», ponieważ zostali zamordowani przez Izrael" – napisała w mediach społecznościowych, chwaląc „lekcję człowieczeństwa”, udzieloną przez hiszpańskie społeczeństwo.
W Hiszpanii sprawa palestyńska cieszy się dużym poparciem, szczególnie wśród lewicowych aktywistów, a palestyńskie flagi są widoczne na balkonach domów w wielu miastach.
Lewicowy rząd socjalisty Pedro Sancheza oficjalnie uznał Państwo Palestyńskie w maju 2024 roku, wspólnie z Irlandią i Norwegią, czyniąc poparcie dla sprawy palestyńskiej jednym z głównych filarów swojej polityki zagranicznej.