"W związku z incydentami na mecie", podczas pierwszego przejazdu peletonu przez Bilbao, "postanowiliśmy mierzyć czasy trzy kilometry przed metą. Nie będzie zwycięzcy etapu" – ogłosiła komisja sędziowska.
Podczas pierwszego przejazdu peletonu przez linię mety liczni propalestyńscy protestujący, z których niektórzy próbowali przebić się przez barierki, zgromadzili się przy finiszu z flagami Palestyny, otoczeni przez policję.
W tej sytuacji sędziowie postanowili zneutralizować etap. Decyzję przekazano kolarzom drogą radiową, ale mimo to niektórzy podjęli walkę. Na podjeździe 8 km przed metą, w szpalerze głośno dopingujących kibiców, zaatakował Brytyjczyk Tom Pidcock, do którego dołączył Vingegaard. Ta dwójka minęła tablicę oznaczającą 3 km do mety z niewielką przewagą nad następnymi zawodnikami, po czym skierowała się do swoich wozów technicznych.
"Kiedy po raz pierwszy przekroczyliśmy linię mety, zobaczyliśmy protestujących próbujących wtargnąć na drogę i policję próbującą ich powstrzymać" – opowiadał Vingegaard, który nie ukrywał żalu z powodu braku możliwości walki o zwycięstwo etapowe. "Dziś są pierwsze urodziny mojego syna. Chciałem wygrać dla niego, to wielka szkoda" – dodał kolarz w czerwonej koszulce lidera Vuelty.
Do tej pory nie podano informacji, czy różnice czasowe, mierzone 3 km przed metą, będą uwzględnione w klasyfikacji generalnej.
80. edycja hiszpańskiego wyścigu od początku była zakłócana demonstracjami aktywistów, zwłaszcza przeciwko obecności izraelskiej drużyny Israel Premier Tech.
Kolarze nie są już bezpieczny?
W środę, przed startem etapu, również w Bilbao, kolarze zwracali uwagę na zagrożenie dla ich bezpieczeństwa po upadku dzień wcześniej Włocha Simone Petillego, który został przewrócony, gdy kilku protestujących przechodziło przez jezdnię, zmuszając peleton do gwałtownego hamowania.
"Rozumiem, że sytuacja nie jest dobra, ale wczoraj upadłem z powodu demonstracji na trasie. Proszę, jesteśmy tylko kolarzami wykonującymi swoją pracę i jeśli tak dalej pójdzie, nasze bezpieczeństwo nie będzie już zagwarantowane. Czujemy się zagrożeni" – napisał Petilli w mediach społecznościowych.
Podczas jazdy drużynowej na czas na 5. etapie aktywiści niosący palestyńskie transparenty i flagi próbowali zablokować przejazd kolarzy izraelskiego zespołu w Figueras w Katalonii.
Incydenty wywołały mieszane reakcje. Dyrektor wyścigu Javier Guillen zapowiedział złożenie skargi na policję, określając demonstracje jako „akt przemocy”, na co hiszpańska minister ds. młodzieży Sira Rego zaprotestowała, uznając je za „pokojowy protest” przeciwko drużynie wspieranej przez państwo oskarżone o „systematyczną przemoc” w Strefie Gazy.
Do podobnych wypadków doszło w lipcu podczas Tour de France, gdzie propalestyński aktywista zakłócił finisz etapu w Tuluzie.