Nową olimpijską konkurencją będzie tzw. sprint plażowy – beach sprint. Polega na przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów po plaży, jak najszybszym wejściu do łodzi, przepłynięciu określonego dystansu, mijając z odpowiedniej strony boje, i powrocie na brzeg już po prostej. Później trzeba wysiąść z łodzi i nacisnąć umiejscowiony w głębi plaży przycisk zatrzymujący stoper. Najpierw odbywają się eliminacje (time trials), w których zawodnicy startują indywidualnie, a potem rywalizacja toczy się w systemie pucharowym (przegrany odpada) na równoległych torach.
Najprawdopodobniej w Los Angeles w tej dyscyplinie rozdane zostaną trzy komplety medali: dla najszybszych wioślarzy i wioślarek w jedynkach oraz dla najlepszych dwójek mieszanych.
W tegorocznych mistrzostwach świata w Genui "jedynkarze" Maria Taczek i Adam Bujnowski nie zdołali zakwalifikować się do fazy pucharowej i zajęli, odpowiednio, 19. i 31. miejsce. Lepiej poszło dwójce mieszanej w składzie Łukasz Zub i Małgorzata Król, która dotarła do ćwierćfinału.
W regatach we Włoszech startowały także czwórki mieszane ze sternikiem – Kacper Polański, Michał Szpakowski, Dominika Baranowska, Marta Pluta i Taczek odpadli w 1/8 finału – ale tej konkurencji raczej w Los Angeles nie będzie. W MŚ w konkurencjach nieolimpijskich, które odbyły się tydzień wcześniej w tym samym miejscu, srebrny medal wywalczyła czwórka mieszana ze sternikiem w składzie: Agnieszka Kobus-Zawojska, Susan Doyle, Marta Wieliczko, Barbara Streng oraz Peter Doyle.
Kobus-Zawojska i Wieliczko były przez wiele lat partnerkami z czwórki podwójnej w wioślarstwie tradycyjnym ("płaskim"). Wraz z Marią Sajdak i Katarzyną Zillmann triumfowały m.in. w mistrzostwach świata i Europy w 2018 roku, a w 2021 w Tokio zdobyły olimpijskie srebro.
Niewykluczone, że Kobus-Zawojska i Wieliczko będą starać się o uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej właśnie w wioślarstwie morskim. Pierwsza z zawodniczek ma też za sobą starty w dwójce mieszanej ze swoim mężem Maciejem Zawojskim.
"Mamy trenera reprezentacji i zawodników, którzy startują w międzynarodowych imprezach. Nasza dwójka mieszana dotarła w tym roku do ćwierćfinału mistrzostw świata i została sklasyfikowana na szóstym miejscu. Mamy bazę na Górkach Zachodnich w Gdańsku, taki +mini Wałcz+, planowane są też obozy przygotowawcze w Polsce i za granicą" – powiedział PAP prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich Adam Korol.
W Wałczu często odbywają się zgrupowania reprezentacji Polski w wioślarstwie płaskim, teraz istnieje też taki ośrodek dla wioślarzy morskich. Nie wydaje się jednak realne, aby ktokolwiek mógł próbować swoich sił w obu dyscyplinach jednocześnie.
"To jest zupełnie inny typ wysiłku, nie ma mowy o tym, aby przygotowywać się równocześnie do startów w obu odmianach wioślarstwa. W tym morskim dochodzą inne elementy, jak wsiadanie do łodzi i wysiadanie z niej czy bieg po plaży" – tłumaczył Korol.
Za to z punktu widzenia kibica morska odmiana wioślarstwa może być ciekawsza. Takiego zdania jest m.in. Mikołaj Burda, uczestnik pięciu edycji igrzysk olimpijskich, dwukrotny medalista mistrzostw świata w wioślarstwie tradycyjnym.
"Wioślarstwo morskie ma przyszłość, jest szybkie i widowiskowe. Do tego można je oglądać na plaży i widać w zasadzie wszystko, a nie tylko kawałek toru, jak w wioślarstwie tradycyjnym. Ale jest nieprzewidywalne. Jakiś prąd, jakaś fala mogą spowodować, że faworyci nagle stracą szansę" – ocenił.
Dodał, że on sam o "transferze" do reprezentacji w wioślarstwie morskim nie myśli. Choć nie ma go też w kadrze wioślarstwa tradycyjnego, nie podjął jeszcze decyzji o zakończeniu kariery.
W czerwcu zorganizowano pierwsze w Polsce zawody międzynarodowe w nowej dyscyplinie – mistrzostwa Europy. Taczek i Bujnowski odpadli w ćwierćfinałach, a Zub i Król w dwójce mieszanej nie zakwalifikowali się do najlepszej "ósemki". W Gdańsku rywalizowało około 300 zawodników z 22 krajów.