Legia znów ogrywa Spójnię, Trefl Sopot wyrównuje rachunki ze Śląskiem

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Legia znów ogrywa Spójnię, Trefl Sopot wyrównuje rachunki ze Śląskiem
Legia znów ogrywa Spójnię, Trefl Sopot wyrównuje rachunki ze Śląskiem
Legia znów ogrywa Spójnię, Trefl Sopot wyrównuje rachunki ze ŚląskiemPiotr Koperski, LegiaKosz.com
Już tylko jedna wygrana dzieli Legię Warszawa od półfinału Energa Basket Ligi. Śląsk za to późno obudził się w meczu z Treflem i w walce do trzech zwycięstw między tymi zespołami jest 1:1.

Poniedziałkowy wieczór przyniósł ciekawe rozstrzygnięcia w fazie play-off Energa Basket Ligi. W Warszawie rzadko widują takie obrazki, ale Spójnia Stargard w drugim meczu z Legią złapała prowadzenie już na starcie. Przyjezdni prowadzili 9:2, ale Zieloni Kanonierzy wybili im z głowy harce, osiągając przed końcem pierwszej kwarty prowadzenie 23:18. 

W drugiej części to Legia doszła do głosu pierwsza, osiągając nawet 12 punktów przewagi. Ostatecznie jednak pogoń Spójni dała efekt i udało się zmniejszyć stratę do pięciu punktów z pierwszej kwarty (45:40).

Na nic jednak wysiłek, skoro po przerwie stołeczna drużyna wróciła z receptą na rywali, budując aż 18 oczek różnicy. Tym razem Legioniści nie pozwolili się dogonić, tracąc tylko cztery punkty z buforu przed finałową częścią meczu (71:57).

Ciągnięci do przodu przez Gruszeckiego i Kikowskiego przyjezdni szukali sposobu na dogonienie Legii, ale każdą ich próbę seryjnego punktowania przerywali skuteczniejsi gospodarze, którzy dowieźli prowadzenie do końca (91:78) i w rywalizacji do trzech wygranych prowadzą już 2:0. Jeśli trener Machowski z drużyną nie znajdą recepty na rywali, to w czwartek (11 maja, 18:00) mecz w Stargardzie może okazać się ich ostatnim.

Śląsk u siebie słabszy od Trefla 

Trefl Sopot zaskoczył liderów sezonu zasadniczego w ich własnej hali. Sopocianie bardzo odważnie rozpoczęli mecz z mistrzami Polski, na co ci długo nie umieli optymalnie zareagować. W pierwszych 10 minutach na każdą dwójkę gospodarzy Trefl wrzucał średnio cztery punkty, a po świetnym finiszu Kolendy i Pluty otwierająca kwarta skończyła się koszmarnym dla wrocławian wynikiem 14:34!

W tej sytuacji mecz od początku stał się kryzysowy, a mimo gromkiego wsparcia z trybun Śląsk miał problemy z redukowaniem strat. Wielkim wysiłkiem udało się odrobić do przerwy połowę deficytu i po drugiej kwarcie WKS przegrywał już tylko 41:51. Niestety, na więcej gospodarzom przyjezdni nie pozwolili, odpowiadając wrocławianom na każdy zdobyty punkt i utrzymując 11 punktów buforu przed ostatnią kwartą. 

Końcówka była wyjątkowo zażarta, ponieważ wrocławianie nie dali się zatrzymać i dalej redukowali dystans, dochodząc nawet do straty na poziomie trzech punktów. Niestety dla mistrzów Polski, Trefl wrzucał trójki z zadziwiającą łatwością, uciekając w końcówce na osiem oczek.

Za prawie połowę wszystkich punktów w meczu odpowiada czterech zawodników widocznych na przekroju spotkania. W Śląsku to Vasilije Pusica (23 pkt) i Jeremiah Martin (21), a w Treflu Jarosław Zyskowski (22 pkt) i Strahinja Jovanović (20 pkt). W sopockiej drużynie tę dwójkę doskonale uzupełniał Jean Salumu (15) trafiający w kluczowych chwilach. 

Ponieważ w tej parze konieczne będą jeszcze co najmniej dwa mecze, ich terminy wyznaczone są na 11 maja i 13 maja, oba o 18:00 na terenie Trefla w Sopocie.