Więcej

Karol Kowalewski: "Zostawiliśmy na parkiecie krew i pot, ale awansu nie ma"

Karol Kowalewski: "Zostawiliśmy na parkiecie krew i pot, ale awansu nie ma"
Karol Kowalewski: "Zostawiliśmy na parkiecie krew i pot, ale awansu nie ma"Tomasz Sokołowski/400mm.pl
"W drugiej kwarcie popełniliśmy w pewnym momencie trzy-cztery proste błędy w obronie, które Litwinki zaraz wykorzystały. Uciekły nam pewne rzeczy w defensywie" - powiedział trener kadry Karol Kowalewski po porażce 69:72, zamykającej Polkom drogę do mistrzostw Europy koszykarek.

Jego podopieczne po drugiej porażce z Litwinkami, tym razem w Wilnie, straciły szanse na awans do czerwcowego turnieju finałowego ME.

"Na gorąco ciężko podsumować. W pierwszej połowie, to znaczy w drugiej kwarcie popełniliśmy trzy, cztery proste błędy, które Litwinki zaraz wykorzystały. W drugiej połowie było w defensywie dużo lepiej. Rywalki zagrały bardzo dobre spotkanie, walczyły agresywnie. Wiemy jak fizyczny to zespół, i się o tym przekonaliśmy, bo trudno nam było dostać się pod kosz. Stephanie mocno angażowała obronę rywalek w drugiej połowie pod koszem, dzięki czemu punkty mogła zdobywać Agnieszka Skobel - wyliczał Karol Kowalewski. 

"Byliśmy bardzo blisko awansu. Wiemy w jakiej grupie przyszło nam walczyć, nie ma co na to narzekać. Dziewczyny pokazały serducho, zresztą nie tylko dziś, ale w każdym z tych czterech meczów, zostawiliśmy na parkiecie krew i pot, ale awansu nie ma. Żeńska koszykówka potrzebowała tego awansu. Dziewczyny zdawały sobie sprawę z wagi spotkania, każda chciała wygrać, każda chciała być na Eurobaskecie. Zabrakło dwóch punktów, z perspektywy czterech meczów, to naprawdę bardzo mało" - ocenił szkoleniowiec.

Sprawdź szczegóły meczu Litwa - Polska

Najbardziej doświadczona, 36-letnia Agnieszka Skobel, zdobywczyni 18 punktów, uznała, że największym problemem była walka pod koszami oraz popełnione błędy.

"W tej chwili te trzy punkty, choć to mało, są dla nas jak przepaść. Rywalki zatrzymały nas w naszej drodze na Eurobasket, o czym marzyłyśmy. Nawet gdy przewaga Litwinek się zwiększała, nie chciałyśmy odpuścić, wiedziałyśmy o co gramy. Starałyśmy się, by różnica się nie zwiększała i póki to zostaje w granicach 10 punktów, to zawsze jest się w grze. Praktycznie goniłyśmy cały mecz, ale zabrakło czasu. W ostatniej akcji próbowałyśmy się ratować, ale wcześniej popełniałyśmy błędy w ataku i w obronie. Koszykówka to gra błędów i dziś popełniłyśmy ich więcej. Jesteśmy cały czas blisko, ale brakuje czegoś w tych ważnych meczach. Litwinki mają dużo wysokich dziewczyn, ciężko z nimi walczyć na tablicach, miały za dużo zbiórek, szczególnie w ataku. To jest chyba jedna z głównych przyczyn porażki. Nasze wysokie robiły pod koszem co mogły, plan był taki, żeby zatrzymać rywalki pod koszem, miały to robić wszystkie zawodniczki. Nie udało się" - powiedziała.

Liliana Banaszak, która w czwartej kwarcie trafiła dwa razy zza linii 6,75 m, co pozwoliło zmniejszyć straty do dwóch punktów (58:60) bardzo emocjonalnie reagowała po zakończonym spotkaniu.

"Myślę, że w pierwszej połowie może nie przysnęłyśmy, ale... zaskoczyła nas agresywność rywalek, choć powinnyśmy się tego spodziewać. Popełniłyśmy trochę błędów w obronie i pozwoliłyśmy Litwinkom na pewne rzeczy. W drugiej połowie było trochę za późno... Walczyłyśmy, walczyłyśmy do końca, ale końcówką nie wygrywa się meczów, tylko całym spotkaniem. Nie wiem co mam powiedzieć po tej porażce" - skomentowała.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen