Ponitka zna realia tureckiej koszykówki jak nikt inny w polskiej kadrze. W sezonie 2016/17 był koszykarzem Pinar Karsiyaka Izmir. W tym mieście postanowił zamieszkać. W minionym sezonie reprezentował klub Bahcesehir Koleji Stambuł, wraz z nim drużynie grali trzej reprezentanci Turcji, z którymi spotka się we wtorek na parkiecie: Kenan Sipahi, Furkan Korkmaz i Sehmus Hazer. Zna też tureckich kadrowiczów z klubów euroligowych.
Kapitan biało-czerwonych zwrócił uwagę, że przeciwnik, który pozostaje niepokonany w turnieju, jest pod ogromną presją. Ostatni raz Turcja grała w ćwierćfinale Eurobasketu w 2009 roku w Katowicach.
"Turcy muszą udowodnić, że ten turniej naprawdę ich scalił i ruszył krajową koszykówkę do przodu. A my, jak zawsze po cichutku, będziemy robić swoje. Wiemy, że w czołowej europejskiej ósemce jesteśmy jedynym zespołem, który nie ma zawodnika z NBA. Podobnie było w szesnastce najlepszych. Mam nadzieję, że zostaniemy jedynym takim zespołem w „czwórce”. Będziemy o to walczyć. Z mojej strony mogę zapewnić, że każdy da z siebie wszystko i zostawi serce na parkiecie" - podkreślił i dodał, że cały proces przygotowań prowadzony był tak, aby szczyt formy przypadł właśnie na końcówkę sierpnia i początek września
Zawodnik ten znany jest z przywiązywania wyjątkowej wagi do gry w reprezentacji i w koszulce z orzełkiem wznosi się na sportowe wyżyny. Koszykarski ekspert Rafał Juć, w przeszłości członek sztabu reprezentacji, obecnie pracujący w lidze NBA dla Denver Nuggets, a znający Ponitkę od czasu rywalizacji między sobą w drużynach młodzieżowych, nazwał go „Michaelem Jordanem polskiego basketu”, jeśli chodzi o umiejętność mobilizacji zespołu, dawanie przykładu i stawianie wymagań.
"Staram się po prostu pomóc chłopakom. W każdym widzę jakiś potencjał i możliwości dalszego rozwoju, więc jeżeli moje doświadczenie i wiedza pomagają, to jak najbardziej podejdę do kolegi i zawsze, raz lżej, raz mocniej, wytłumaczymy sobie każdą kwestię. Jestem chętny pomóc, żeby chłopaki się rozwijali i występowali na jak najwyższych szczeblach, w jak najważniejszych meczach, zdobywali nagrody" - przyznał.
32-letni koszykarz jest jednym z wyróżniających się graczy tegorocznego Eurobasketu. Jego nazwisko widnieje w czołówkach wielu klasyfikacji indywidualnych. Znając go z ligi tureckiej i z występów w ME naturalne wydaje się, że sztab szkoleniowy Turcji zastosuje przeciwko polskiemu liderowi specjalną obronę.
"Nie wiem, to pokaże mecz. Zobaczymy w ogóle, Turcy jak zaczną taktycznie spotkanie i w jakim składzie. Mecz trwa 40 minut, możemy reagować. Pokazał to już pojedynek z Bośnią i Hercegowiną, że można zacząć słabiej czy lepiej. Nie ma znaczenia pierwsza połowa, ważne, żeby ewentualnie utrzymać tylko bliski dystans do rywala. Wtedy wszystko rozgrywa się w drugiej, a w takim scenariuszu niespodzianki mogą się zdarzyć" - zaznaczył.
Przypomniał, że w ostatnich latach reprezentacja Polski nie schodzi z określonego poziomu.
"Mamy świadomość, że gramy o półfinał w sumie trzeci raz. Nie kolejny, bo opuściliśmy mistrzostwa świata 2023, ale w tych turniejach, na których występowaliśmy, zaczynając od mundialu 2019 w Chinach, trzeci raz bijemy się o czołową czwórkę. Mam nadzieję, że to doświadczenie gdzieś tam zaprocentuje, a w takim momencie nie myśli się o zmęczeniu. W zespole jest spokój, jest ekscytacja, bo gramy na najwyższym szczeblu. To już naprawdę jest duża scena" - podsumował.
Spotkanie Polska - Turcja w Rydze rozpocznie się o godz. 16. Później w drugim wtorkowym ćwierćfinale Grecja zagra z Litwą.