Biało-czerwoni muszą w niedzielę wygrać z Bośnią i Hercegowiną, by powalczyć z Turkami w ćwierćfinale.
Spotkanie Serbów z Finami było niezwykle wyrównane i zacięte, ale to ekipa "Suomi" lepiej radziła sobie w drugiej połowie po tym, jak do przerwy zespół trenera Svetislava Pesica prowadził 48:44. Po trzech kwartach było już 68:66 dla Finlandii, która w ostatniej odsłonie uzyskała większą przewagę.
W ekipie Serbii, występującej bez kontuzjowanego kapitana Bogdana Bogdanovica, dwoił się i troił mistrz NBA z Denver Nuggets Nikola Jokic. Walczył nieco osamotniony z grającą kolektywnie fińską drużyną.
Na dwie minuty przed końcem, po rzucie Eliasa Valtonena za trzy punkty, Finlandia prowadziła 82:78. Kolejne dwa rzuty tego zawodnika z dystansu sprawiły, że na 53 s przed końcową syreną przewaga jego ekipy wzrosła do 87:81, a po rzutach wolnych sfaulowanego Lauriego Markkanena z Utah Jazz do 91:83. Jokic trafił pierwszą i jedyną "trójkę" w meczu, ale czasu na odrobienie strat przez zawodników z Bałkanów już nie było.
Markkanen miał 29 pkt i osiem zbiórek, a to Finowie wygrali walkę pod tablicami 45:36 i trafili 15 rzutów zza linii 6,75 m (z 42 prób). Jokic uzyskał 33 pkt, odnotował osiem zbiórek i trzy asysty, jego wskaźnik efektywności wyniósł 37, ale to Serbowie, jedni z głównych kandydatów do końcowego sukcesu, pożegnali się z turniejem. W sparingach Finlandia dwukrotnie wysoko pokonała Polskę.
W niedzielę kolejne cztery mecze tej fazy w Rydze, z których najciekawiej zapowiada się pojedynek Włochów ze Słoweńcami.