Polska w niedzielę zmierzy się z Bośnią i Hercegowiną (godz. 11) i jeśli pokona rywala, utworzy ćwierćfinałową parę z Turcją.
Turcy przystępowali do meczu w Rydze jako faworyci, zwycięzcy grupy A w stolicy Łotwy z kompletem wygranym. Szwedzi, którzy zajęli czwarte miejsce w gr. B, nie zamierzali się jednak poddawać.
Prowadzili do przerwy 44:37, ale słaby początek trzeciej kwarty i strata 14 punktów z rzędu spowodował, że zawodnicy trenera Ergina Atamana, trzykrotnego mistrza Euroligi, przejęli inicjatywę i wygrywali 51:44.
Skandynawowie walczyli jednak do końca, w czym największa zasługa Ludviga Hakansona oraz Simona Birgandera, i doprowadzili do emocjonującej końcówki. Na niespełna dwie i pół minuty przed końcem Turcy prowadzili tylko 78:76. W decydujących momentach nerwy udzieliły się nawet gwieździe reprezentacji Turcji, środkowemu Houston Rockets Alperinowi Sengunowi, który wykorzystał tylko jeden z czterech rzutów wolnych.
Sengun był liderem zespołu trenera Atamana i uzyskał 24 pkt, 16 zbiórek oraz 6 asyst, co oznacza, że po raz trzeci w tym turnieju miał double-double, co koszykarzowi z tego kraju udało się po raz pierwszy od czasu Omera Asika w 2011 r. Ercan Osmani dodał 14 pkt i 9 zbiórek, a ich drużyna zdominowała walkę pod tablicami (45:33).
Turcja wygrał szósty mecz z rzędu, lepszy początek – siedem zwycięstw – miała tylko w 1957 r.
Wśród walecznych Szwedów najlepszymi byli Hakanson – 16 pkt i 5 asyst, Birgander z double-double - 14 pkt i 13 zbiórek oraz Victor Gaddefors, były zawodnik Arrivy Toruń – 15 pkt i 7 zbiórek.