Po jeszcze bardziej zaciętym meczu niż we Włocławku Polacy zdołali w ostatnich minutach niezwykle emocjonującego meczu przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Największa w tym zasługa Michała Michalaka, który uzyskał 29 punktów oraz kapitana reprezentacji Mateusza Ponitki, którzy indywidualnymi akcjami w ataku najpierw zmniejszali dystans do gospodarzy, a w trzeciej i czwartej części dali zespołowi minimalne prowadzenie. Drużyna trenera Milicica przełamała tym samym serię tegorocznych pięciu porażek w meczach o punkty.
Sprawdź szczegóły niedzielnego meczu Estonia - Polska
Początek znów nie był najlepszy
Pierwsza połowa nie zapowiadała końcowego sukcesu, bo Polacy popełniali podobne błędy jak w czwartek. W porównaniu ze spotkaniem we Włocławku trener selekcjoner dokonał dwóch zmian w pierwszej piątce: Michała Michalaka zastąpił Jakub Schenk, a Jarosława Zyskowskiego - Luke Petrasek, ponadto na parkiet w wypełnionej w komplecie hali w Tallinie wyszli Mateusz Ponitka, Michał Sokołowski i Aleksander Balcerowski.
Pierwsze punkty zdobył zawodnik Stali Ostrów Siim-Sander Vene, trafiając zza linii 6,75 m, a potem szybko dorobek powiększali jego koledzy Mathhias Tass i Kristian Kullamae, a gospodarze, którzy walczyli o czwartą wygraną w eliminacjach oznaczającą awans na Eurobasket, prowadzili 10:5 i 12:7.

Biało-czerwoni ponownie mieli kłopoty w defensywie, a rywale szybko i łatwo zdobywali punkty. W pierwszej kwarcie Polska straciła ich 25. Natomiast w ataku gości widać było problemy z organizacją gry. Przy nacisku Estończyków na całym boisku trudno im było wyprowadzać piłkę spod kosza, a potem konstruować akcje. W wyniku tego na oddanie rzutu pozostawało sześć-osiem sekund, a to powodowało, że mający w ręku piłkę zawodnik decydował się na indywidualną akcję, która często nie przynosiła efektu.
Najwyższy na parkiecie Balcerowski był dobrze pilnowany przez kilku zawodników, gdy wbiegał do strefy podkoszowej - w pierwszej kwarcie zdobył tylko dwa punkty, a w drugiej cztery - wszystkie z rzutów wolnych. Zmiennicy pierwszej piątki drużyny estońskiej znakomicie potrafili "wpasować się" w rytm gry, czego nie można powiedzieć o większości biało-czerwonych. Polacy przegrywali trzykrotnie w drugiej kwarcie różnicą dziewięciu punktów (25:34, 27:36, 31:40), ale tuż przed przerwą udało im się zmniejszyć straty po akcjach Michalaka w defensywie oraz jego dwóch rzutach z dystansu, do stanu 40:42.
Pierwsze prowadzenie Polski po przerwie
Po zmianie stron Estończycy rozpoczęli rzutem Konontsuka za trzy punkty, ale odpowiedział tym samym Andrzej Pluta. Gospodarze kilka razy pomylili się w próbach z dystansu, a po przechwycie Michalaka, który uruchomił kontratak, Ponitka trafił zza linii 6,75 m i Polska prowadziła po raz pierwszy w spotkaniu (56:55). Biało-czerwoni w tej kwarcie dużo grali bez Balcerowskiego, ale mimo to przy lepszej defensywie nie tracili dystansu do rywali, którzy po 30 minutach prowadzili tylko 63:62. W obronie nieźle radził sobie, oprócz walecznego Ponitki i Michalaka, debiutujący w reprezentacji Daniel Gołębiowski.
Ostatnia część spotkania to walka nerwów i wiele fauli z obydwu stron. Za pięć przewinień boisko opuścili Konontsuk, Joonas Riismaa i Kaspar Treier. Wśród biało-czerwonych zagrożeni przekroczeniem limitu fauli byli Balcerowski, Pluta, Gołębiowski i Michalak. Ostatecznie tylko ten ostatni, na 58 sekund przed końcem, musiał zejść z parkietu.
Estończycy najwyżej w tej kwarcie wygrywali 72:68, ale przewagę zniwelował Michalak rzutem trzypunktowym. Po wsadzie Balcerowskiego Polska prowadziła 75:72 w jej połowie, ale 22-letni Kasper Suurgorg, debiutujący w meczach z Polakami, rzucił również za trzy. Estończycy zaczęli jednak pudłować nawet z dobrych pozycji, a w obronie zatrzymywali nieprzepisowo biało-czerwonych. Michalak i Ponitka pewnie wykorzystywali wolne i 3.22 min przed końcem Polska wygrywała 82:77. Gospodarze dwa razy zmniejszyli przewagę biało-czerwonych do punktu - 82:81, 84:83.
W kluczowym momencie spudłował z dystansu Kullamae, a faulowany Petrasek wykorzystał dwa wolne i na 15 sekund przed końcem biało-czerwoni wygrywali 87:83, a nawet 88:83 po rzucie wolnym faulowanego po raz dziesiąty Ponitki. Równo z syreną gospodarze trafili zza linii 6,25 m, co losów spotkania nie odwróciło, ale pozwoliło im w dwumeczu zachować lepszy bilans.
Polacy wyszarpali zwycięstwo ambitną walką oraz indywidualnymi akcjami. Przegrali natomiast walkę pod tablicami 31:37 i mieli zaledwie dziewięć asyst, przy 19 Estończyków. Ponitka do 27 pkt (m.in. 7 z 8 za dwa punkty i 10 z 12 wolnych) dołożył osiem zbiórek, najwięcej w zespole, oraz trzy asysty, co dało mu najwyższy (mimo czterech strat) wskaźnik efektywności - 33. Michalak miał stuprocentową skuteczność za dwa punkty (6 z 6) i wolnych (5 z 5), za trzy trafił cztery z siedmiu prób.
