Przed przerwą na mecze reprezentacji Śląsk sensacyjnie pokonał lidera grupy A Pucharu Europy – turecki Bahcesehir Stambuł (99:91). W czwartek wrocławianie ponownie zmierzyli się z liderem, którą po dziewięciu kolejkach była Olimpija Lublana.
Ponownie zdecydowanym faworytem byli rywale, ale po sześciu minutach był remis 13:13. Kilka chwil później przymierzył za dwa punkty Noah Kirkwood i Śląsk wyszedł na prowadzenie (15:14), a po tym, jak dwa osobiste wykorzystał Ajdin Penava, wygrywał 19:15. Wystarczyło jednak 120 sekund i zrobiło się 24:19 dla gospodarzy.
Zaraz na początku drugiej kwarty wrocławianie zbliżyli się na trzy punkty (21:24, 24:27), ale kolejny fragment przegrali 0:11 i rywale odskoczyli na 38:24. Niemoc w ataku Śląska przełamał Kadre Gray, ale w kolejnych minutach nadal dominowali gospodarze i po kolejnej skutecznej akcji Alekseja Nnikolica prowadzili już 51:33.
Po dwóch kwartach Śląsk miał lepszą skuteczność za dwa punkty (55 procent do 50), ale przegrywał 42:61. Olimpija dominowała za to rzutach z dystansu, gdzie na 13 prób miała 9 skutecznych, a wrocławianie trzy na 12 i do końca spotkania jeszcze tylko raz zdołali trafić za "trzy".
W pozostałych dwóch kwartach obraz gry się nie zmienił. Ekipa ze Słowenii kontrolowała wydarzenia na boisku i utrzymywała wysokie prowadzenie. Po czterech minutach trzeciej odsłony meczu było 72:49, a po kolejnych trzech 84:53. Na cztery minuty przed końcem spotkania z dystansu przymierzył Joseph Girard i Olimpija złamała barierę stu punktów (102:68).
Śląsk przegrał w Słowenii 74:108 i na półmetku fazy grupowej ma bilans 4-5. W przyszłym tygodniu (10 grudnia, godz. 18) wrocławian czeka wyjazd na Litwę, gdzie zmierzy się z Neptunas Kłajpeda. W pierwszym meczu „Wojskowi” wygrali 95:85.
