Legia Warszawa w końcówce prawie dogoniła Rytas Wilno w Lidze Mistrzów FIBA

Legia Warszawa w końcówce prawie dogoniła Rytas Wilno w Lidze Mistrzów FIBA
Legia Warszawa w końcówce prawie dogoniła Rytas Wilno w Lidze Mistrzów FIBAMarcin Bodziachowski/ legiakosz.com

Koszykarze Legii Warszawa przegrali na Torwarze z Rytas Wilno 77:79 (25:22, 17:20, 16:17, 19:20) w meczu 5., przedostatniej kolejki grupy A Ligi Mistrzów FIBA i nie zrewanżowali się rywalom za porażkę na Litwie (85:93). Rytas czwartym zwycięstwem zapewnił sobie pierwsze miejsce w grupie.

17 grudnia Legia zagra w Warszawie ostatnie spotkanie tego etapu, z niemieckim MLP Academics, który w tej kolejce pokonał Promitheas Patras 82:62. W Heidelbergu mistrz Polski triumfował 74:67.

Mistrzowie Polski mieli wielkie szanse na zwycięstwo, w końcówce prowadzili różnicą sześciu punktów, ale rywale nie tylko odrobili straty, ale uzyskali minimalne prowadzenie. Najlepszy w Legii Andrzej Pluta mógł doprowadzić do dogrywki, ale trafił dwa z trzech rzutów wolnych wykonywanych na 2,2 s. przed końcem czwartej części.

Sprawdź szczegóły meczu Legia - Rytas

Początek spotkania należał do przyjezdnych i wspierających ich bardzo głośno kilkuset litewskich kibiców. Wicemistrz Litwy prowadził 5:0, 7:3, a nawet 14:6 po kolejnym rzucie z dystansu, tym razem w wykonaniu Amerykanina Jordana Walkera. Taka przewaga zmusiła szkoleniowca Legii Heiko Rannulę do wzięcia czasu i przekazania uwag podopiecznym. Poskutkowały, bo legioniści skoncentrowani na grze w defensywie w końcu zaczęli bardziej płynnie przeprowadzać ataki. W 7. minucie było tylko 18:17 dla Rytas i teraz to trener Litwinów Giedrius Zibenas poprosił o przerwę.

Punkty zaraz po czasie zdobył mający od niedawna polski paszport Jerrick Harding (otrzymał paszport w sierpniu razem z Jordanem Loydem, który zagrał w Eurobaskecie), potwierdzając nie tylko swoje umiejętności strzeleckie, ale spryt i szybkość. Końcówka należała jednak do Legii rzuty z dystansu Jayvona Gravesa, który miniony sezon spędził właśnie w Wilnie i kadrowicza Andrzeja Pluty dały mistrzom Polski przewagę 25:20.

Także w drugiej kwarcie stołeczni zawodnicy utrzymywali dobry rytm gry, choć mieli kłopoty pod koszami, gdzie przy zbiórkach napotykali na szybkie dłonie rosłych przeciwników (Litwini do przerwy wygrywali walkę pod tablicami 22:17).

Po rzucie zza linii 6,75 m Pluty Legia uzyskała w 16 minucie prowadzenie 38:31 i była to największa przewaga w pierwszej połowie. Kilka złych decyzji i nieporozumień w ataku sprawiły, że Litwini odrobili straty. Harding trafił zza linii 6,75 m i na osiem sekund przed końcem Rytas wygrywał 42:40. Remis po 20 minutach - 42:42 dał zespołowi mistrza Polski Pluta, trafiając za dwa spod kosza.

W drugą połowę spotkania zdecydowanie lepiej „weszli” koszykarze Rytas, którzy uzyskali nawet ośmiopunktowe prowadzenie (53:45, 55:47, 57:49), którego legioniści grający zbyt nerwowo nie potrafili skutecznie zniwelować. Trener Rannula niemal podczas każdej przerwy pokazywał ruchami rąk, by jego zawodnicy grali bardziej spokojnie i konsekwentnie. Dopiero w samej końcówce ta sztuka udała się mistrzom Polski. Po rzutach za trzy Pluty i Carla Ponsara za dwa stołeczna drużyna zmniejszyła straty do punktu 58:59 i takim wynikiem rozpoczęła się ostatnia kwarta.

W niej Rytas prowadził już 64:58, ale kartę dla Legii odwróciła gra duetu Race Thompson - Pluta. Ten pierwszy trafił dwa rzy zza linii 6,75 m i zablokował rozgrywającego Rytas, składającego się do rzutu za trzy punkty, a reprezentant Polski swoją aktywnością pod koszem ściągał uwagę kilku obrońców rywali. Legia wygrywała 72:66 i 74:68 na niespełna trzy minuty przed końcem kwarty. Legioniści nie ustrzegli się jednak błędów, m.in. w obronie, gdzie zamiast faulować (mieli tylko jeden faul) dopuszczali do szybkich rzutów rywali. Kapitan rywali Gytis Radzevicius rzucił z rogu zza linii 6,75 m i było tylko 74:73 dla gospodarzy, a po dwóch nieudanych akcjach w ataku mistrzów Polski dwukrotnie do kosza Legii trafił Harding. Wicemistrzowie Litwy prowadzili na 21 sekund przed końcem 77:74. Sfaulowany Gytis Masulis, syn Tomasa, wielokrotnego mistrza Polski z Treflem Sopot, wykorzystał tylko jeden wolny, co dało Legii promyk nadziei.

W szalonej akcji Pluta został sfaulowany przy próbie rzutu za trzy punkty na 2,2 sekundy przed końcem. Wykorzystał dwa pierwsze wolne, ale trzeciego nie trafił. Piłkę zebrał Masiulis, a sfaulowany trafił pierwszy rzut wolny pieczętując sukces.

Legia ma bilans 2-3, podobnie jak Promitheas i Heidelberg. Zwycięstwo nad niemieckimi koszykarzami w grudniu da mistrzom Polski awans do fazy play in z drugiego miejsca w grupie.

"Decydowały jedna akcja, rzut, nie mówię o tym ostatnim Andrzeja, złe podanie, zbiórka. Indywidualnie Rytas był lepszy, miał wyższą jakość gry, wygrał walkę pod tablicami. Nadal wszystko jest w naszych w naszych rękach. Musimy wygrać z Heidelbergiem. Myślę, że doświadczenie zebrane w tym spotkaniu pomoże nam w kolejnych meczach" - ocenił trener Legii Heiko Rannula.

Szkoleniowiec Rytas Giedrius Zibenas chwalił stołeczny zespół.

"Mecz kosztował nas więcej sił niż w Wilnie. Miał też wyższą stawkę, bo obydwie drużyny walczyły o pierwsze miejsce, premiowane bezpośrednim awansem do drugiego etapu. Legia ma wiele opcji w ataku, poukładaną grę. Prezentowała się lepiej niż miesiąc temu w Wilnie. Przetrwaliśmy trudne chwile w tym meczu, bo do końca graliśmy jako zespół. Dziękuję naszym fanom, którzy przyjechali z Wilna i kibicom Legii, bo razem stworzyli fajne widowisko" - powiedział Zibenas, który przed dziesięcioma laty pracował w zespole Czarnych Słupsk jako asystent.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen