Koszykarze Legii, którzy wrócili do najwyższej klasy rozgrywek FIBA po dwóch sezonach, cieszyli się zasłużenie z pierwszej wygranej w grupie A, prowadząc niemal od początku do końca spotkania w Heidelbergu. Grali lepiej w defensywie, wygrali walkę pod tablicami 31:25, mieli też o pięć asyst więcej (18) od gospodarzy (13). Do sukcesu poprowadził ich duet Ojars Silins (trafił pięć z 10 rzutów za trzy punkty) - Jayvon Graves, ale także rezerwowi, którzy zdobyli 22 punkty. W tym gronie był Francuz Carl Ponsar - 13 punktów (rekord w barwach stołecznej drużyny), w tym ważne w trzeciej kwarcie.
Legioniści dobrze rozpoczęli spotkanie, prowadząc 7:4, 13:8, a nawet 15:8 w 8. minucie, co wprowadziło niepewność w szeregi gospodarzy. W 11. min mistrz Polski wygrywał 23:13, ale kolejne minuty upłynęły pod znakiem jego strat i złych podań. Koszykarze MLP zmniejszyli różnicę do trzech punktów (29:26), ale czas wzięty przez trenera Heiko Rannulę i rzuty z dystansu Gravesa oraz Andrzeja Pluty pozwoliły mistrzom Polski na ponowne przejęcie inicjatywy i uzyskanie ponad dziesięciu punktów przewagi (39:27).
Jeszcze lepiej rozpoczęła się dla Legii trzecia część spotkania, bo po kolejnym rzucie zza linii 6,75 m Łotysza Silinsa, stołeczna drużyna wygrywała 42:28. To była jednak tylko chwila, bo rywale odpowiedzieli tym samym, a potem zmniejszyli straty do sześciu punktów (44:38).
Gospodarze walczyli do końca meczu i gdy tylko legioniści mieli 10-11 punktów przewagi, błyskawicznie zmniejszali różnicę. Największa w tym zasługa brai bliźniaków Weathersów, w tym znanego z gry w Treflu Sopot Marcusa, choć więcej zagrożenia pod koszem legionistów stanowił Michael. Grał z czteroma faulami przez większą część ostatniej kwarty, a mimo to zdobywał punkty i dobrze bronił. Piąte przewinienie popełnił dopiero na 52 sekundy przed końcem meczu.
Trzecią kwartę udanie dla Legii zakończył Silins, trafiając po raz kolejny za trzy punkty i to w ostatniej sekundzie. Zespół estońskiego trenera Rannuli wygrywał wówczas 63:51.
Ostatnie 10 minut to walka nie tylko o piłkę, ale i każdy metr parkietu, szczególnie pod koszem, gdzie w defensywie solidnie prezentował się estoński środkowy Legii Matthias Tass (dziewięć zbiórek). Były emocje i pogoń gospodarzy, którzy w 37. min zdołali zmniejszyć straty do pięciu punktów (75:65). W kluczowym momencie Michael Weathers nie trafił obydwu wolnych, a po chwili popełnił piąte przewinienie. Legioniści zebrali kilka kluczowych piłek po swoich niecelnych rzutach z dystansu i w końcu drogę do kosza znalazł Graves. Na 20 sekund przed końcem mistrzowie Polski wygrywali 72:65.
Zespół MLP po efektownym wsadzie piłki do kosza przez Neskovica zbliżył się na 72:67, ale faulowany Pluta pewnie wykorzystał obydwa wolne i pierwsze wygrana Legii w grupie A, dająca szanse na awans do drugiej fazy, stała się faktem.
Rewanżową rundę pierwszego etapu mistrzowie Polski rozpoczną 5 listopada wyjazdowym meczem w Grecji z Promitheas Patras, z którym przegrali w hali Torwaru tylko 64:68.
Chcesz być na bieżąco z indywidualnymi występami ulubionych koszykarzy? Teraz możesz zaobserwować ich w aplikacji Flashscore i otrzymywać powiadomienia o ich dokonaniach. Czytaj więcej o nowej funkcji.