"Cudowne uczucie po zwycięstwie w takim meczu. Nie pamiętam, kiedy mieliśmy takie spotkanie reprezentacji, gdy przegrywaliśmy różnicą 21 punktów, a mimo to „wyciągnęliśmy” i wygraliśmy. Musimy sprawdzić, czy taki mecz w ogóle był. Znowu jesteśmy pierwsi, znowu piszemy historię. Tak jak powiedziałem w szatni, zespół pokazał niesamowity charakter, wolę walki, ducha. Cały czas mówimy, że najważniejsze jest to, by utrzymać atmosferę w zespole, tę atmosferę rodziny, zdrowej rodziny. Myślę, że udało nam się dzisiaj naprawdę zrobić coś fajnego" - ocenił.
Ponitka był bliski uzyskania double-double - miał 22 punkty i dziewięć zbiórek oraz cztery asysty i pięć strat. Wszystkie statystyki dały najwyższy w zespole wskaźnik efektywności - 23.
"Wiedzieliśmy, że Holendrzy po wygranej w Rydze są w dobrej sytuacji, w dobrej formie, na fali. Właśnie o tym rozmawialiśmy też w szatni, że to jest niesamowite, bo fizycznie nas trochę zdominowali w pierwszej połowie, ale jak spojrzy się na przebieg meczu, to od trzeciej kwarty ta ich fizyczność jakby zmalała, a my byliśmy nadal w tym samym miejscu. Mimo że dostawaliśmy „kuksańce”, bo nie zawsze były czyste zagrania. I kontynuowaliśmy naszą pracę, fizyczną grę. Tak jak zawsze powtarzam, bogowie koszykówki w końcówce nagrodzili nas za wytrwałość" - podkreślił.
Dla kapitana biało-czerwonych był to 185. występ w reprezentacji, dla której zdobył już 2094 punkty.
"Najważniejsze, że w pewnym momencie skupiliśmy się na sobie, kontynuowaliśmy nasz sposób. Próbowaliśmy grać to, co wiemy, że umiemy i to, co nam zawsze przynosiło punkty. W pierwszych dwóch partach, patrząc przynajmniej na statystyki, zawodziła nas skuteczność. Rozmowa w szatni jakby nas odmieniła. Dzisiaj próbowaliśmy praktycznie wszystkiego, bo różne rzeczy nam nie wychodziły" - przyznał.
Ponitka ocenił, że Holendrzy wykonali dobrą pracę i byli dobrze przygotowani do meczu: - Czapki z głów przed nimi, ale wydaje mi się, że tutaj zadecydowało jednak doświadczenie i charakter, jaki pokazaliśmy.
Po dwóch wygranych reprezentacja Polski znalazła się w bardzo dobrej sytuacji przed kolejnymi meczami w kwalifikacjach do mundialu. Rozegra je na przełomie lutego i marca z Łotwą.
"Zobaczymy, jaka będzie sytuacja w lutym, kto będzie gotów, żeby nam pomóc. Dziś na pewno brakowało nam kilku zawodników, którzy stanowią o sile zespołu. Tak że liczymy, że wrócą w lutym i będą grali z Łotwą. Holendrzy ją pokonali. Myślę, że Łotysze mają teraz trudny moment, bo zmienili trenera. Taktycznie też muszą się przyzwyczaić, a w okienkach nie ma czasu na ćwiczenia sposobów gry. My będziemy przygotowani" - powiedział.
Trybuny w Sportcampus Zuiderpark, mogące pomieścić 3500 niemal w całości były w poniedziałek wypełnione kibicami. Tylko nieliczne miejsca pozostały puste. Na widowni widać było wielu fanów z Polski.
"Super, że mamy takie wsparcie, naprawdę mega, byliśmy wszyscy zaskoczeni, bo nasi kibice naprawdę dopisali. Dziękujemy im za to. Dlatego też po spotkaniu staraliśmy się jak najdłużej zostać w hali i podziękować im osobiście. Cieszymy się, bo na takich wyjazdach i przy okazji takich meczów widać, że robimy coś dobrego dla polskiej koszykówki. Nie wiem kiedy ostatni raz na wyjazdowym spotkaniu koszykarzy było tylu polskich fanów. Obiecujemy, że dalej będziemy walczyć tak jak dzisiaj w drugiej połowie" - zakończył.
