Reprezentacyjny skrzydłowy miał świadomość, że Holandia po wygranym spotkaniu na Łotwie, tym bardziej u siebie, będzie chciała odnieść kolejny sukces.
"Tu nie ma co opisywać. Cała drużyna wróciła do gry, gdy mieliśmy 21 punktów „w plecy” - odparł, gdy został poproszony o przywołanie z pamięci ostatnich akcji ze swoim udziałem.
"Krok po kroku cały zespół walczył, nie poddał się, wierzył do końca, że ten mecz można wygrać. Super, bo pokazaliśmy charakter i to, że możemy wygrywać nawet takie mecze, gdy nic nie idzie" - dodał.
Sokołowski przyznał, że dokonana w przerwie zmiana systemu obrony przyniosła efekty. Polegało to na tym, że Polacy nie grali już tak agresywnie na pozycji pięć, gdyż rywale dobrze czytali grę, nie stawiali zasłon i szukali rozgrywających, aby szybciej przekazywać piłkę po obwodzie.
"Bardzo cieszymy się z tych dwóch zwycięstw (także w Gdyni z Austrią 90:78- PAP). Takie były założenia, ale wiadomo, że plany nie zawsze się sprawdzają. Kolejne mecze zagramy z Łotwą na przełomie lutego i marca" - przypomniał.
Autor 22 punktów z „Oranje” dziękował polskim kibicom za doping w hali Sportcampus Zuiderpark.
"Wiemy, że Polonia w Holandii jest liczna. Doping był naprawdę świetny. Ja osobiście staram się zawsze wyłączyć, jak jestem na boisku, ale wiem, że naszych kibiców było bardzo dużo. Chapeau bas" - skwitował.
Najmłodszy w drużynie Jakub Szumert, który 4 grudnia będzie obchodził 20. urodziny, zaznaczył, że „najważniejsze iż po słabym początku zespół potrafił się podnieść”.
"Ten mecz szczególnie zapamiętam" - przyznał.
O olbrzymich nerwach mówił prezes krajowej federacji Grzegorz Bachański.
"Czwarta kwarta była kwintesencją koszykówki z obu stron. Zwycięzców się nie sądzi" - zauważył.
Bachański jest byłym sędzią międzynarodowym, mecz oglądał w towarzystwie szefa FIBA Europe Hiszpana Jorge Garbajosy i dał do zrozumienia, że nie będzie komentował pracy arbitrów, choć wielu obserwatorów miało do niej spore zastrzeżenia.
