W nowojorskiej Madison Square Garden fani liczyli, że drugie spotkanie rozstrzygnie się podobnie jak pierwszy mecz, a New York Knicks będą mieć pełną kontrolę nad serią. Stało się jednak inaczej i w drugim spotkaniu gospodarze polegli 94:100 z Detroit Pistons, dla których było to pierwsze zwycięstwo meczu w play-offs od aż 17 lat.
Goście nie położyli się przed faworyzowanymi liderami i przeważali już od pierwszej połowy meczu, gdy potrafili wyjść na ponad 10-punktowe prowadzenie. Pogoń gospodarzy spowodowała, że doszli oni na remis 94:94 na kilka minut przed końcem meczu, ale na nic więcej nie było ich już stać. Kluczowa dla losów końcówki okazała się celna trójka Dennisa Schrodera.
Zdecydowanym liderem Pistons był jednak Cade Cunningham, który zagrał dużo lepiej niż w swoim debiucie w play-offs przed dwoma dniami. Dzisiaj zapisał na swoim koncie 33 punkty, 12 zbiórek i trzy asysty, prowadząc swój zespół do zwycięstwa.
W barwach Knicks blyszczał tak naprawdę tylko Jalen Brunson, który zaaplikował rywalom aż 37 punktów, ale brakowało mu wsparacia pozostałych zawodników pierwszej piątki.
Tym samym w serii mamy więc remis 1-1, a dwa kolejne mecze między tymi zespołami zostaną już rozegrane w Detroit.
Seria Denver Nuggets z Los Angeles Clippers zapowiada się na najbardziej wyrównaną i emocjonującą w pierwszej rundzie play-offs. Po zwycięstwie gospodarzy po dogrywce w pierwszym meczu tym razem górą byli goście, jednak wynik meczu był na styku od pierwszej do ostatniej akcji, a przyjezdni wygrali 105:102.
Iście wybitny mecz ma za sobą Kawhi Leonard. Dwukrotny mistrz NBA z San Antonio Spurs i Toronto Raptors od kilku lat narzekał na kolejne kontuzje i wydawało się, że już nigdy nie wejdzie na najwyższy poziom. Dzisiaj zagrał jednak prawdziwy koncert - rzucił 39 punktów, miał trzy zbiórki, pięć asyst, dwa przechwyty i jeden blok. Największe wrażenie robi jednak jego skuteczność - lider Clippers był niemal nie do zatrzymania i trafił aż 15 na 19 prób z gry.
Na drugim planie w ekipie gości wystąpili James Harden i Ivica Zubac. "The Beard" zdobył 18 punktów, a chorwacki center zapisał na swoim koncie 16 oczek i 12 zbiórek.
W ekipie gospodarzy pierwsze skrzypce grał oczywiście Nikola Jokić, który popisał się kolejnym triple-double - 26 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst. Jego rzut w ostatniej sekundzie na dogrywkę nie znalazł jednak drogi do kosza, podobnie jak próba Christiana Brauna kilka sekund wcześniej.
Przy remisie 1-1 seria na dwa kolejne mecze przenosi się do Los Angeles.