Butler to jedno z największych nazwisk, które było łączone ze zmianą zespołu przed końcem okresu wymian. Zawodnik Miami Heat kilka tygodni temu poinformował klub z Florydy, że chce opuścić organizację, po czym został zawieszony, ale wreszcie dopiął swego i niemal w ostatnim możliwym terminie wędruje do Golden State Warriors.
Tym samym wchodzi do szatni, w której od kilkunastu lat rządzi Stephen Curry wraz z pomagającym mu na parkiecie przez wszystkie lata Draymondem Greenem. Wydaje się, że podstarzali liderzy Warriors nie mają już szans na kolejny mistrzowski pierścień (wygrywali w latach 2015, 2017, 2018, 2022), ale organizacja robi wszystko, by jeszcze dać szansę Curry'emu na tytuł, a sam Butler chciałby wreszcie zdobyć pierwsze mistrzostwo.
Skrzydłowy przy okazji bardzo dobrze zarobi, ponieważ zrezygnował z opcji gracza, która gwarantowałaby mu 52 mln dolarów w przyszłym sezonie i podpisał nowy kontrakt, dzięki któremu przez dwa sezony zarobi 112 mln dolarów.
Na parkiecie wielokrotnie udowadniał już, że jest wielkim koszykarzem z wielkim sercem, który uaktywnia się przede wszystkim w kluczowych momentach sezonu. Na swoich barkach zaprowadził Heat do Finałów NBA w 2020 i 2023 roku, lecz tam nie dawał rady pokonać ostatniej przeszkody i jeszcze nigdy nie wywalczył mistrzostwa. Teraz spróbuje wpłynąć na poprawę wyników Warriors, którzy zajmują 10. miejsce w Konferencji Zachodniej.
Heat w ramach wymiany otrzymują od Warriors Andrew Wigginsa, Kyle'a Andersona i wybór w tegorocznym drafcie. Ponadto trafia do nich także PJ Tucker, ponieważ w wymianie brały udział także inne zespoły. Detroit Pistons zgarniają Josha Richardsona i Lindy'ego Watersa III, a Utah Jazz dostali Dennisa Schroedera. Głównym wydarzeniem wymiany jest jednak pozyskanie Butlera przez Warriors.