Kolejne przekonujące zwycięstwo San Antonio Spurs. Trener zadowolony z postawy Sochana

Kolejne przekonujące zwycięstwo San Antonio Spurs. Trener zadowolony z postawy Sochana
Kolejne przekonujące zwycięstwo San Antonio Spurs. Trener zadowolony z postawy SochanaImagn Images / ddp USA / Profimedia

San Antonio Spurs rywalizowali we własnej hali z Memphis Grizzlies. Pomimo nieobecności kontuzjowanych Victora Wembanyamy i Stephona Castle’a Ostrogi odniosły drugie z rzędu zwycięstwo i pokonały niżej notowanego rywala 111:101.

Jeremy Sochan spędził tej nocy na parkiecie 22 minuty. W tym czasie zapisał na swoim koncie osiem punktów, sześć zbiórek oraz dwie asysty, trafiając dwa z trzech rzutów za trzy.

Mecz lepiej rozpoczęli zawodnicy Grizzlies, którzy w pierwszych minutach zdołali wypracować sobie przewagę kilku posiadań (2:10). Na parkiecie szybko pojawił się więc Jeremy Sochan, który po trójce Juliana Champagnie sam trafił zza łuku i zmniejszył stratę swojego zespołu do trzech punktów (9:12).

To nie był jednak koniec popisów strzeleckich reprezentanta Polski, który chwilę później dorzucił kolejną trójkę i wówczas strata gospodarzy wynosiła już tylko jedno oczko (16:17). Jeremy skutecznie walczył pod koszem o zbiórki, a także zaliczył asystę przy trafieniu za trzy Cartera Bryanta (17:21).

Sochan opuścił następnie parkiet, po czym Grizzlies zdołali zniwelować straty i zakończyć pierwszą kwartę na prowadzeniu (24:23). W drugiej odsłonie Jeremy wrócił na parkiet, kiedy na tablicy był remis 37:37.

Polak znów dał o sobie znać, zaliczając asystę przy trafieniu świetnie dysponowanego Harrisona Barnesa. Pod nieobecność liderów Spurs to właśnie 33-letni skrzydłowy wziął na siebie część odpowiedzialności za ofensywę zespołu. Przed przerwą punktował też Keldon Johnson, dzięki któremu Ostrogi schodziły na przerwę ze skromną zaliczką (49:47).

Trzecia kwarta tego pojedynku była ofensywnym popisem obu ekip. Goście z Memphis trafiali wówczas aż 69% swoich rzutów z gry i aż 55% za trzy (przy 62% z gry i 58% zza łuku w wykonaniu Spurs). Fantastyczny fragment zaliczył De’Aaron Fox, który w nieco ponad osiem minut trafił sześć z siedmiu rzutów i napędzał ataki San Antonio.

Żadna ze stron nie była w stanie przejąć inicjatywy, choć w pewnym momencie tylko seria trafień wspomnianego Foxa zatrzymała Grizzlies przed odskoczeniem z wynikiem (86:87). O końcowym rezultacie przesądziła czwarta kwarta, w której Spurs pozwolili rywalom na zdobycie zaledwie 14 punktów.

Spora w tym zasługa Sochana, który przez całą noc w defensywie odpowiadał między innymi za ograniczanie lidera przyjezdnych Jarena Jacksona Jr’a. Skrzydłowy zdobył w sumie 18 punktów (8/20 z gry) i zebrał sześć piłek.

Podczas gdy ofensywa Grizzlies nie była w stanie odnaleźć swojego rytmu, Spurs próbowali stopniowo poprawić swoją sytuację. Prowadzenie do pięciu oczek podwyższył swoim trafieniem Jeremy, choć kiedy schodził z parkietu, Spurs przegrywali jednym punktem (100:101). W trzech ostatnich minutach gry Grizzlies nie trafili już jednak ani razu, co w połączeniu z serią trafień Harrisona Barnesa przypieczętowało zwycięstwo Ostróg.

"Defensywa Jeremiego była fenomenalna. Zatrzymaliśmy ich na 14 punktach (w czwartej kwarcie). Jeremy i Harrison Barnes wzięli na siebie odpowiedzialność za Jarena Jacksona Jr’a. i sprawili, że przy 20 rzutach zdobył tylko 18 punktów. Nie możesz oczekiwać niczego więcej" – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Mitch Johnson.

Spurs zakończą serię meczów we własnej hali starciem z Atlanta Hawks w nocy z czwartku na piątek. Następnie czekają ich cztery z rzędu spotkania wyjazdowe. Obecnie bilans 10-4 plasuje San Antonio na 5. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen