Spotkanie było niezwykle ciekawe pod względem zmian na prowadzeniu. Spurs kończyli pierwszą kwartę, mając na koncie osiem punktów więcej, ale to Timberwolves prowadzili różnicą 12 punktów schodząc na przerwę. Mimo to zespół Polaka potrafił odwrócić losy meczu na przełomie trzeciej i czwartej kwarty, choć finalnie uległ gospodarzom.
Sochan nie zagrał najlepszego meczu, mimo że spędził na parkiecie aż 37 minut. Polak zdobył tylko pięć punktów, trafiając dwa na osiem rzutów, w tym jeden z dystansu. Do tego zanotował cztery zbiórki i jedną asystę, czyli zdecydowaniej poniżej swoich średnich z tego sezonu. Nie ustrzegł się też trzech strat i pięciu fauli.
Liderem Spurs był rzecz jasna Victor Wembanyama, który zapisał na swoim koncie 34 punkty i osiem zbiórek. Bardzo udane zawody mają też za sobą Harrison Barnes - 24 punkty, Devin Vassell - 22 oczka oraz Chris Paul, który rozdał w swoim stylu aż 14 asyst.
Gospodarze w pierwszej piątce mocno podzielili się punktami, a najwięcej oczek dla Timberwolves uzbierał rezerwowy Donte DiVincenzo, który rzucił 26 punktów.
Obie ekipy są stosunkowo blisko siebie w tabeli Konferencji Zachodniej. Spurs z bilansem 16-16 są na dziesiątym miejscu, a Timberwolves dwa miejsca wyżej z wynikiem 17-14.