Jeremy Sochan kontynuuje powrót do dyspozycji po urazie pleców. W kolejnym spotkaniu w roli rezerwowego Polak rzucił siedem punktów, do dorobku dokładając cztery asysty, dwa przechwyty i blok. Sochan spędził na parkiecie 26 minut, najwięcej spośród rezerwowych Spurs.
Reprezentant Polski po raz pierwszy do wejścia na boisko został desygnowany przez trenera Mitcha Johnsona w szóstej minucie rywalizacji zmieniając Stephona Castle’a. Wówczas Spurs zaczęli grę tzw. niską piątką z Sochanem pełniącym rolę podkoszowego. Pomimo tego 21-latek przypisany został do obrony indywidualnej Jamesa Hardena, który jest jednym z liderów Clippers.
Spurs potrafili w tym spotkaniu odrobić 16-punktową stratę dzięki serii 17-9 na koniec trzeciej kwarty wchodząc w decydującą odsłonę z jednopunktowym prowadzeniem. W niej Spurs zanotowali jednak dwa ponad trzyminutowe przestoje punktowe, które sprawiły, że Clippers zanotowali trzecie zwycięstwo w czterech ostatnich meczach.
Zawodników z San Antonio czekają jeszcze grane dzień po dniu spotkania z Milwaukee Bucks oraz Miami Heat we własnej hali, które odbędą się w najbliższy weekend, po czym ruszą na sześciomeczową serię wyjazdową.
"Nie jestem przekonany, czy po naszej stronie poszło coś nie tak. Zagrali świetne spotkanie, ich zawodnicy zrobili to, co robią od wielu lat i to w momencie, w którym najmocniej było to potrzebne" – przyznał na temat końcówki spotkania pełniący funkcję pierwszego trenera Spurs Mitch Johnson.
"Jeremy wykonał kawał dobrej roboty. (...) W tym roku z dobrej strony pokazuje się przy rozciąganiu gry, stawianiu zasłon i w ucieczkach pod kosz" – dodał szkoleniowiec na temat Reprezentanta Polski.