Jeremy Sochan rozpoczął mecz w roli zmiennika, ale w końcowym rozrachunku spędził na parkiecie 25 minut. W tym czasie Polak zdobył 17 punktów, cztery zbiórki i cztery asysty, a także po jednym bloku i przechwycie. Trafił siedem z dziewięciu rzutów z gry i po raz trzeci z rzędu odnotował skuteczność na poziomie co najmniej 60%.
Początek meczu stał pod znakiem ofensywnego popisu po obu stronach parkietu. Grę OKC napędzali przede wszystkim Jalen Williams oraz kandydat do tytułu MVP Shai Gilgeous-Alexander. Z kolei ataki Spurs wykańczali głównie Harrison Barnes i Stephon Castle (38:41).
W drugiej odsłonie swoje punktowanie rozpoczął Jeremy Sochan. Jego trafienie za trzy doprowadziło do remisu, a skutecznie wykończony chwilę później kontratak dał Spurs prowadzenie (43:41). Kilka minut później 21-latek dołożył kolejne trafienie, a następnie asystował przy punktach Castle’a. Jeszcze przed przerwą Sochan popisał się akcją 2+1, a ostatecznie Ostrogi schodziły na przerwę ze skromnym prowadzeniem (77:72).
Po powrocie na parkiet Thunder przejęli inicjatywę i odwrócili sytuację. Oprócz wspomnianego już Shaia punkt za punktem zdobywali Cason Wallace i Luguentz Dort, dzięki czemu gracze Oklahomy momentalnie odzyskali prowadzenie. Bolączką Spurs były przede wszystkim trójki. W pierwszej połowie podopieczni Mitcha Johnsona trafili 16 z 26 prób zza łuku, ale w trzeciej kwarcie spudłowali wszystkich osiem rzutów za trzy (100:108).
Spurs wciąż liczyli się w grze, a po trafieniach Stephona Castle’a i Devina Vassella zdołali nawet zbliżyć się do rywala na zaledwie trzy oczka. Na wysokości zadania stanął jednak Jalen Williams, który wykończył kilka kolejnych ataków OKC. Przyjezdni stopniowo powiększali swoją przewagę i bez większych problemów utrzymali ją aż do ostatniej syreny.
Liderem ofensywny Spurs był tej nocy Stephon Castle. W roli zmiennika debiutant zdobył 32 punkty. Po stronie Thunder prym wiódł Jalen Williams, dla którego 41 oczek to nowy rekord jego kariery.
"OKC zasługuje na uznanie. W drugiej połowie zwiększyli swoją intensywność w defensywie. Mimo wszystko wydaje mi się, że wykonaliśmy dobrą pracę. Najbardziej frustrujące są dla nas trzecie kwarty. Wychodzimy po przerwie, prowadząc czy remisując, i pozwalamy zespołom na regularne zdobywanie punktów" – mówił w rozmowie z dziennikarzami trener Mitch Johnson.
Bilans 25-34 plasuje obecnie San Antonio Spurs na 13. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej. Kolejnym rywalem Ostróg będą Brooklyn Nets, po czym czeka ich krótka seria dwóch wyjazdowych pojedynków.