Do stanu Oklahoma na mecz z miejscowymi Thunder zawitali New York Knicks, co oznaczało starcie lidera Konferencji Zachodniej z trzecią obecnie siłą na Wschodzie. Gospodarze wygrali 117:107.
Do zwycięstwa poprowadził ich oczywiście niesamowity w tym sezonie Shai Gilgeous-Alexander, który zdobył 33 punkty, a także zaliczył siedem asyst. Wygrana nie przyszła by jednak tak łatwo bez Jalena Williamsa, który dołożył od siebie 20 punktów.
W ekipie pokonanich na pierwszym planie byli jak zwykle gracze pierwszej piątki. Karl-Anthony Towns zdobył 17 punktów i miał 22 zbiórki, a mimo to był najgorzej punktującym zawodnikiem Knicks z pierwszego składu. Liderem pod tym względem był tej nocy Miles Bridges, który zdobył 24 oczka.
Trudną przeprawę mieli także liderzy Konferencji Wschodniej - Cleveland Cavaliers, którzy w delegacji mierzyli się z ubiegłorocznymi finalistami z Dallas. Miejscowi Mavericks musieli sobie jednak radzić bez Luki Doncicia i Kyriego Irvinga, co znacznie ułatwiło sprawę gościom, którzy wygrali 134:122.
Ich liderem był Evan Mobley, który zdobył 34 punkty i miał 10 zbiórek. Nieco cichsze spotkanie ma za sobą duet obwodowy Cavaliers - Donovan Mitchell zdobył tylko 15 punktów, a Darius Garland oczko więcej, ale to wystarczyło do pokonania osłabionych rywali.
Litości nie mieli dziś obrońcy tytułu, a obecnie drudzy w Konferencji Wschodniej Boston Celtics. Pokonali oni na wyjeździe jedną z rewelacji tego sezonu, czyli będących na trzecim miejscu na Zachodzie Houston Rockets 109:86.
Uczynili to pomimo braku Jaylena Browna i Ala Horforda w meczowej kadrze. Obowiązki liderów wzięli na siebie Jayson Tatum, który zdobył 20 punktów, miał sześć zbiórek i pięć asyst oraz Derrick White - autor 23 punktów.
W ekipie gospodarzy błyszczał tylko Jalen Green, który ciągnął Rockets za uszy swoimi 27 punktami. Drugi pod względem punktowym Alperen Sengun zanotował jednak tylko 14 oczek na swoim koncie.