Turniej obejmujący cztery mecze po 12 minut każdy, odbędzie się 15 lutego w hali Los Angeles Clippers w Intuit Dome, który został otwarty w zeszłym roku w Inglewood w Kalifornii.
W pierwszym spotkaniu zmierzą się dwie drużyny, a trzecia zagra najpierw ze zwycięzcą, a następnie z przegranym tego meczu.
W finale zagrają dwa najlepsze zespoły, wyłonione na podstawie bilansu lub różnicy punktów.
Każda drużyna będzie liczyć co najmniej ośmiu zawodników, więc proces wyboru 24 graczy – po 12 z każdej konferencji – zmieni się tylko o tyle, że wszyscy koszykarze zostaną wybrani bez względu na pozycję.
"Naprawdę mi się to podoba" – powiedział były gwiazdor NBA Carmelo Anthony. "Zawodnicy są przyzwyczajeni do gry bez pozycji. Często widzimy pięciu obrońców na parkiecie. Podoba mi się pomysł, by w All-Star Game wybierano po prostu najlepszych graczy. To dodaje emocji. Przywraca kulturę do gry. W All-Star powinni grać najlepsi, niezależnie od pozycji".
Inny były gwiazdor NBA, Vince Carter, zwrócił uwagę, że dla utalentowanych wysokich graczy rywalizacja o miejsce będzie trudniejsza, bo w wielu klubach gwiazdami są wszechstronni rozgrywający.
"Teraz ten wysoki zawodnik ma trudniej" – powiedział Carter. "Trudniej wysokiemu dostać szansę, bo w lidze jest wielu świetnych obrońców. Będzie ciężko, żeby taki wysoki przebił się do tej 24".
Pięciu graczy, którzy zostaną wyróżnieni jako "starterzy", zostanie wybranych zarówno z konferencji Wschodniej, jak i Zachodniej. Fani będą mieli 50% głosów, zawodnicy 25%, a panel medialny 25%.
Siedmiu rezerwowych z każdej konferencji wybiorą główni trenerzy NBA.
Proces przydzielania amerykańskich zawodników do jednej lub drugiej drużyny zostanie ustalony w późniejszym terminie – poinformowała liga.
Jeśli w głosowaniu do All-Star nie zostanie wybranych 16 Amerykanów i ośmiu graczy międzynarodowych, komisarz NBA Adam Silver wskaże dodatkowych zawodników, by każda grupa miała minimum wymaganą liczbę, co może sprawić, że w jednym zespole będzie więcej niż ośmiu graczy.
