Reprezentant Polski przez 13 meczów był nieobecny na parkiecie z powodu kontuzji kciuka. Do gry wrócił kilka dni temu przeciwko Phoenix Suns. Później zagrał jednak w pierwszej piątce przeciwko Chicago Bulls, a tej nocy ponownie na parkiecie zameldował się z ławki rezerwowych.
W 21 minut gry Sochan zdobył 14 punktów trafiając pięć na dziesięć prób z gry, w tym jedną z dwóch za trzy punkty. Dołożył też pięć zbiórek i dwie asysty.
W pierwszej kwarcie Spurs potrafili prowadzić nawet różnicą 13 oczek, ale później Kings przejęli mecz i z czasem grali coraz lepiej, w trzeciej kwarie zyskując już bardzo dużą przewagę, która okazała się być nie do odrobienia.
Pod nieobecność Victora Wembanyamy rolę lidera w ofensywie tym razem wziął na siebie Julian Champagnie, który rzucił 30 punktów. 15 oczek dorzucił z kolei pierwszoroczniak Stephon Castle.
Goście grali bardzo równo pod względem dzielenia się dorobkiem punktowym. Najwięcej, bo 23 punkty dla Kings rzucił DeMar DeRozan, ale Domantas Sabonis, Malik Monk i De'Aaron Fox dorzucili od siebie po 22 punkty.
Oba zespoły są obok siebie w tabeli Konferencji Zachodniej. Spurs na 11. miejscu minimalnie wyprzedzają swoich dzisiejszych rywali będących na 12. lokacie. W najbliższych dniach ekipa Sochana zagra z New Orleans Pelicans i Portland Trail Blazers.