Odkąd Borussia Moenchengladbach potwierdziła, że nie przedłuży kontraktu z Marcusem Thuramem, rosły napastnik z Francji stał się przedmiotem wzmożonego zainteresowania i spekulacji. Jego kontrakt kończy się już za cztery miesiące, więc latem może przejść do nowego klubu bez przeszkód.
To z kolei byłoby idealnym rozwiązaniem dla Barcelony, która szuka drugiego zawodnika na szpicę, a nie może sobie pozwolić na kosztowne transfery z powodu problemów z trzymaniem się finansowego fair play. Klasowy napastnik będzie co prawda miał wymagania finansowe, ale przynajmniej problem kwoty za wykup nie wchodzi w grę.
Thuram ma sporo atutów, by przydać się Barcelonie. W tym sezonie już 14 razy trafiał do bramki rywali, rozegrawszy 23 mecze w średniaku Bundesligi. Dobrze sprawdza się w walce z silnymi obrońcami, odnajduje się też w rozegraniu i grze na skrzydłach, co daje mu szansę na wpisanie się w styl gry Dumy Katalonii.
Szczególnie w obliczu ostatniej krytyki spadającej na Ansu Fatiego – najczęstszego zmiennika Lewandowskiego – obok atutów Thurama trudno przejść obojętnie. W dodatku mówimy o zawodniku młodszym od reprezentanta Polski o dziewięć lat, który ma potencjał do dalszego rozwoju.
Francuz miał już zresztą epizod w szkółce Barcy jako dziecko, gdy w Katalonii występował jego ojciec, Lilian Thuram. Zapytany o przyszłość syna, emerytowany zawodnik przyznał, że występy dla Blaugrany byłyby spełnieniem jego marzenia, jednak tylko pod warunkiem możliwości dalszego rozwoju. Gladbach nie jest może wielkim klubem, jednak reprezentant Les Bleus może tam liczyć na ponad 20 meczów w sezonie, w silnej lidze.
To z kolei może wskazywać, że drugie skrzypce i ławka rezerwowych mogą okazać się niewystarczające. Zwłaszcza że o Thurama mają zabiegać również inne drużyny, wśród nich Atletico, Chelsea, PSG, Inter czy Manchester United.