Więcej

Liverpool pewnie wszedł do kolejnej rundy Pucharu Anglii. Accrington rozgromione

Liverpool pewnie wszedł do kolejnej rundy Pucharu Anglii. Accrington rozgromione
Liverpool pewnie wszedł do kolejnej rundy Pucharu Anglii. Accrington rozgromioneOLI SCARFF/AFP
Liverpool w trzeciej rundzie Pucharu Anglii podejmował na Anfield Accrington z niższego poziomu rozgrywkowego. Sensacji zabrakło, ponieważ podopieczni Arne Slota pewnie wygrali 4:0.

Holenderski menedżer dał odpocząć wielu swoim liderom, przez co nawet na ławce rezerwowych nie zasiedli Mohamed Salah, Virgil Van Dijk czy Alisson. Wszystko przez to, że Accrington walczy o utrzymanie w League Two, czyli na czwartym poziomie rozgrywkowym, więc gospodarze byli murowanymi faworytami do wygranej nawet w mocno rezerwowym składzie. 

Mimo obecności w pierwszym składzie lidera Premier League takich zawodników jak 16-letni Rio Ngumoha czy rzadko grający Tyler Morton, na pierwszy plan rzucali się oczywiście zawodnicy ocierający się o pierwszy skład The Reds, tacy jak Darwin Nunez czy Diogo Jota

Urugwajski napastnik nie grzeszył jednak skutecznością nawet w starciu z dużo niżej notowanym rywalem, ponieważ jeszcze przy stanie 0:0 dwukrotnie nie zachował się najlepiej pod bramką gości i piłka po jego strzałach nie leciała w światło bramki. 

Zdecydowanie lepiej poszło mu przy asystowaniu. W 29. minucie po dość powolnym i mało atrakcyjnym meczu Liverpool wykorzystał, że goście znaleźli się większą liczbą na atakowanej połowie ze względu na stały fragment gry. Dominik Szoboszlai przejął jednak piłkę, podał ją do Trenta Alexandra-Arnolda, a ten wypuścił Nuneza na połowę Accrington. Urugwajczyk wbiegł w pole karne i idealnie podał do Joty, który tylko dostawił nogę i wyprowadził The Reds na prowadzenie. 

Kwadrans później sprawy w swoje ręce wziął Alexander-Anrold. Anglik huknął z około 20 metrów od bramki w samo okienko. Bramkarz broniący na co dzień uderzenia rywali z League Two nie był w stanie nic zrobić w tej sytuacji, chociaż można zakładać, że nawet najlepsi bramkarze świata mieliby problem z obroną takiego strzału. Do przerwy gospodarze mieli komfortowe dwubramkowe prowadzenie. 

Po przerwie nieoczekiwanie goście mieli swoje okazje. Najpierw Benjamin Woods pięknie przymierzył po rzucie rożnym i w zamieszaniu w polu karnym oddał strzał, który wylądował na poprzeczce bramki Caoimhina Kellehera, a później świetną okazję przy strzale głową zaprzepaścił Donald Love, który nie wycelował w bramkę i koszmarnie chybił. 

Liverpool w końcówce wybił jednak z głowy rywalom marzenia o korzystnym wyniku. Federico Chiesa, który pojawił się na boisku po przerwie szarżował na bramkę, nie dał rady pokonać bramkarza, ale dobitkę wykorzystał inny zmiennik - 18-letni Jayden Danns. W 90. minucie Chiesa dopiął swego i precyzyjnym strzałem po ziemi zza pola karnego trafił do siatki od słupka, pieczętując wynik 4:0. The Reds mogą teraz czekać na rywala w kolejnej rundzie. 

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen