16 listopada Berlin doświadczył niezwykłego starcia przeciwieństw. Po jednej stronie stanęło BFC Dynamo, dziesięciokrotni mistrzowie byłej NRD i regularni uczestnicy europejskich pucharów w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, a po drugiej Delay Sports, drużyna ligi okręgowej założona w 2021 roku i prowadzona przez zespół influencerów, streamerów Twitcha i ostatecznie przedsiębiorców.
Niezwykłe starcie dwóch fundamentalnie różnych klubów było możliwe dzięki Pucharowi Kraju Związkowego Berlina i sportowo było to od razu jasne, czwarta drużyna Ligi Regionalnej Północny Wschód i zdecydowany faworyt Dynamo prowadził 5:0 po 45 minutach, a nawet wygrał 12:0 na koniec. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że tak szybko, jak były wschodnioniemiecki gigant i obecna drużyna ligi regionalnej straciły na znaczeniu po zjednoczeniu Niemiec, tak Delay Sports jest obecnie na fali wznoszącej.
Drużyna weszła do systemu ligowego latem 2022 roku z niemałą dozą drwin, ale wygrała dwa sezony z rzędu bez straty punktu i wywalczyła sobie drogę do Kreisligi A, dziewiątych najwyższych rozgrywek. Zaledwie kilka tygodni temu doznali pierwszej w historii porażki z Hilalsporem. Niemniej jednak zespół jest obecnie na dobrej drodze do osiągnięcia celu pięciu awansów w ciągu pierwszych pięciu lat, wyznaczonego przez założyciela klubu.
Mówiąc o założycielach, Elias Nerlich, od dawna znany jako "Eligella" na Twitchu i innych mediach społecznościowych, jest prawdziwym rewolucjonistą w niemieckiej piłce amatorskiej. 26-latek ma ponad dwa miliony obserwujących na swoich kanałach YouTube i osiąga podobną liczbę na Twitchu, Instagramie i innych portalach społecznościowych. Dorastał streamując gry wideo, a jego kanały są obecnie mieszanką e-sportu, vlogów i filmów z reakcjami.
Ale Delay Sports to nie tylko projekt marketingowy dla mieszkańca Berlina. Nerlich jest zapalonym fanem piłki nożnej i sam grał w szóstej najwyższej lidze w Brandenburgii do 19 roku życia. Kontuzja, której wtedy doznał, zahamowała jego karierę sportową. W 2018 roku został pozyskany przez dział e-sportu ówczesnego klubu Bundesligi Hertha BSC. Do niedawna nieznany młodzieniec ze Steglitz szybko przerósł Herthę.
W 2021 roku opuścił klub, aby skupić się wyłącznie na własnych projektach. Delay Sports jest jednym z nich, a Nerlich obiecuje, że może to być największy z nich w nadchodzących latach. W Kreislidze A mecze berlińczyków ogląda często kilka tysięcy widzów - dla porównania, średnia w pozostałych ligach wynosi około 150 fanów.
Głównie młodzi fani przychodzą oglądać zawodników, których znają tylko z internetu. Przykładowo, gra tu były reprezentant Niemiec Sidney Friede, który kilka lat temu musiał przejść na emeryturę z powodu kontuzji, a teraz sam jest odnoszącym sukcesy streamerem. Junior Torunarigha, którego brat Jordan również grał przez długi czas w stolicy, a obecnie broni barw Gentu. Znajomym nazwiskiem na ławce trenerskiej jest do niedawna profesjonalista drugiej ligi Kevin Pannewitz.
Bez Wi-Fi nie masz szans
Mecz z Dynamem był prawdopodobnie największym w dotychczasowej historii klubu. Hala Sportforum Hohenschönhausen była wyprzedana, a mecz oglądało 4500 widzów. Kibice BFC prowokacyjnie skandowali: "Bez Wi-Fi nie macie szans". Mylił się jednak ten, kto spodziewał się gorącej atmosfery i jakiejś wojny o terytorium. Po końcowym gwizdku na trybunach panowała cisza i szacunek. "Chylę czoła przed tym, co robicie" - chwalił swoich przeciwników na pomeczowej konferencji prasowej trener BFC Dennis Kutrieb.
Wydaje się, że odrzucenie i kpiny, z jakimi Delay Sports spotykał się w pierwszych latach w wielu częściach piłkarskich Niemiec, stopniowo ustępują. A dlaczego nie? W czasach, gdy tradycyjnym klubom coraz trudniej jest przyciągnąć młodą grupę docelową, Nerlich zdecydował się na inne podejście. A wraz z meczem z Dynamem wpływowy berliński klub raczej na tym nie poprzestanie.