Messi ze swoimi siedmioma bramkami nie zdobył co prawda tytułu króla strzelców, który padł łupem Kyliana Mbappe, ale za to zdobył nagrodę dla najlepszego zawodnika turnieju. Statystyki najlepiej pokazują wkład 35-latka w wynik swojej reprezentacji.
Jako pierwszy piłkarz w historii strzelał on gola na każdym etapie mundialu: w fazie grupowej, 1/8 finału, ćwierćfinale, półfinale i finale. Łącznie strzelił bramkę w sześciu z siedmiu spotkań, a powstrzymawała go tylko reprezentacja Polski. Wojciech Szczęsny obronił wówczas rzut karny wykonywany przez kapitana Argentyny.
Messi wykonywał na katarskim turnieju bardzo dużo jedenastek. Z siedmiu strzelonych przez niego bramek, aż cztery były uderzeniami z rzutów karnych. Do tego pewnie wykonał obie swoje próby w konkursach jedenastek - z Holandią i Francją.
Poza bramkami, popisał się też jednak trzema asystami. Wyróżniał się w każdym spotkaniu, przez co był nagradzany statuetkami dla najlepszego piłkarza danego meczu. Po turnieju okazało się, że został pierwszym piłkarzem w historii, który dostawał taką nagrodę po każdym z czterech meczów swojej reprezentacji w fazie pucharowej.
Złożyło się to więc na nagrodę dla najlepszego zawodnika turnieju. Tutaj również Argentyńczyk pobił rekord, ponieważ podobny tytuł dostał w 2014 roku, gdy jego drużyna przegrała w finale. Czyni go to tym samym pierwszym zawodnikiem w historii mundiali, który został najlepszym graczem dwóch mistrzostw świata.